
Rys. Ireneusz Szuniewicz
Zakłady przetwórstwa owocowo-warzywnego należące do spółki Kampol-Fruit mieszczą się przy głównej ulicy Milejowa, małej gminy 35 km od Lublina. Firma specjalizuje się w produkcji koncentratów, przecierów, mrożonek. Tuż obok zakładu stoją hale, gdzie inna firma segreguje odzież z kontenerów.
– Kiedyś robiono tu dżemy i tanie wina – mówi mieszkanka Milejowa, która przed 10 laty pracowała w zakładach. – Za halami jest jeszcze jeden budynek. Trzeba pójść dalej, bo z ulicy go nie widać. Tam nocują Ukraińcy zatrudnieni w Kampolu.
Właśnie tam mieszkała 36-letnia Ukrainka, o której głośno już w internecie.
Komentujący nie zostawiają suchej nitki na Nadii.
„Zdzira”, „utylizować patologię”, „szmata ruchać to się chciała, ale o konsekwencji już nie myślała”, „kara śmierci dla dzieciobójczyni”, „wypierdolić z Polski”, „wysterylizować” – to niektóre z opinii na temat wydarzeń, które rozegrały się 25 lipca.
Wypróbuj cyfrową Wyborczą
Nieograniczony dostęp do serwisów informacyjnych, biznesowych, lokalnych i wszystkich magazynów Wyborczej
A moze matka myslala, ze dziecko nie zyje, a w szoku byla napewno, bo nagly porod - na dodatek w takiej sytuacji - to - grzecznie ujmujac - stresujace wydarzenie. Wiec ten kto mowi tu o dozywociu, to niech sam niedlugo sie tam znajdzie, za to ze jego dziecko ktos widzial w koszu na smieci.
Ale nie ma co: zacofana mentalnosc pisowskiwgo ciemnogrodu zbiera plony.
z doopy i z glowy gimnazjalisty, ktory dorabia w GW, piszac takie 'historie'