
Teheran poradził sobie z niedawnymi protestami kupców po załamaniu irańskiej waluty i z wcześniejszymi, w styczniu. (Fot. Ebrahim Noroozi / AP Photo)
Ostatnie wymiany zdań na Twitterze między Donaldem Trumpem i władzami Iranu przypominają zeszłoroczną wojnę na słowa z Kim Dżong Unem, zakończoną iście przyjacielskim spotkaniem obydwu w Singapurze. Ale nie należy spodziewać się rychłego szczytu Trump - Chamenei. Iran to nie Korea Północna, gdzie dyktator może w ciągu jednego dnia przestawić wajchę w polityce zagranicznej. Dalsze kroki Iranu będą dyktowane w dużej mierze wewnętrzną walką polityczną w Teheranie.
Iran na pożarcie
Najpierw spróbujmy odcyfrować strategię Trumpa. W maju zdecydował on o wyjściu USA z międzynarodowego porozumienia, które zakładało zamrożenie programu nuklearnego Iranu w zamian za zniesienie sankcji – mimo iż Iran się do wymogów umowy stosował, a ryzyko, że szybko zdobędzie broń atomową, zmalało do zera.
Oprócz sankcji Trump wznawia groźby. „Już nigdy, przenigdy nie groźcie Stanom Zjednoczonym! Inaczej czekają was konsekwencje, jakich nie cierpiał jeszcze nigdy nikt!” – to jego odpowiedź na stwierdzenie irańskiego prezydenta Hasana Rouhaniego, że „wojna z Iranem byłaby matką wszystkich wojen”.
Wypróbuj cyfrową Wyborczą
Nieograniczony dostęp do serwisów informacyjnych, biznesowych, lokalnych i wszystkich magazynów Wyborczej
Ameryka nie ma przyjaciół, ma tylko interesy.
tylko teraz wsparcie UK, Francji itp jest mocno wątpliwe ...
Bez wsparcia sojuszników i prezydentem, przy którym Bush junior mógłby uchodzić za intelektualistę.
Ostatnio Trumpowi znacząco spadło poparcie w grupie która do tej pory była jego bazą - pośród białych niewykształconych facetów. Wielu z nich wspierało Trumpa dlatego, że wydawał im się "silnym wodzem". Po kompromitacji w Helsinkach nawet oni zwątpili ;)
Pojedynek na obrazliwe tweety z Iranem, a zwłaszcza sławny nocny "all cap" tweet Trumpa potwierdzają diagnozę Am. Psychiatrii Soc., że Trump cierpi na ASD (acute senile dementia).
Diagnoza raczej do kitu - Trump za młodu geniuszem też nie był. Dawał się robić w konia od bardzo dawna, na przykład na inwestycjach w Atlantic City.
Z drugiej strony - coraz lepiej raczej nie jest, więc może manka ma rację.
soli,soli...
:-)