
Akcja społeczna 'Nasz Chleb Powszedni' (CHLEBEM I SOLĄ)
- Dowiedziałem się o tym, że jestem Żydem, w wieku dziewięciu lat. Pamiętam, że się wtedy popłakałem. Bo wiedziałem z podwórka, że to jest wszystko, co najgorsze - opowiada 31-letni Andrzej. Pracuje na cmentarzu, jest przewodnikiem po Warszawie, studiuje historię. Jak wspomina, w dzieciństwie sam używał określenia „Żyd”, by „komuś dowalić”. W ten sposób robili przecież rówieśnicy, nie zastanawiając się nad prawdziwym znaczeniem tego słowa.
Kamil już w starszym wieku usłyszał, żeby „wyszedł z klubu, bo wygląda na geja”. - Zabolało mnie to bardziej ze względu na to, że wydarzyło się to w Warszawie, a nie w małym miasteczku, w którym jestem przyzwyczajony do negatywnych reakcji ludzi - opowiada.
Razem z uchodźczynią z Konga Rosą, uchodźcą z Syrii Radwanem i muzułmaninem Salamem w jednej z osiedlowych piekarni piekli "polski chleb powszedni". Jak podkreślają pomysłodawcy akcji - stowarzyszenie Otwarta Rzeczpospolita oraz nieformalna grupa Chlebem i Solą - to osoby należące do grup najbardziej narażonych na wykluczenie i mowę nienawiści.
Wypróbuj cyfrową Wyborczą
Nieograniczony dostęp do serwisów informacyjnych, biznesowych, lokalnych i wszystkich magazynów Wyborczej
Może jeszcze czarny i rudy?
5 w 1?
a moze warto coś obejrzeć, zanim się głupawo skomentuje?
Albo, nie daj Wolny Rynku, przez mieszkance Podkarpacia!?
?v=atJrr2OdI9k
Głodu, ognia, wojny i wszów - zjesz chleb z psa.
Bardzo dobra uwaga. Taki tytuł jątrzy, a założeniem całego projektu jest łączyć - nie dzielić. Dziennikarze, nie zapominajcie o tym, że Wy również w dużej mierze tworzycie rzeczywistość, a to ogromna odpowiedzialność.
A można było wysłać kobiety na wojnę albo edukować je, aby mogły same zarabiać na utrzymanie swoje i ich dzieci, można też było dopuścić je do władzy, a wtedy może udałoby się uniknąć wojny i nie zginęłoby tylu mężczyzn. Ale to tylko takie bajania.