?Wołyń? brzmi dziś jak przestroga. Przypomina, że tamta rzeź nie wzięła się znikąd. To kino bolesne, ale mimo trudnego tematu i związanych z nim obaw, mądre, uczciwe.

Recenzja filmu "Wołyń": *****

Wojciech Smarzowski rozdrapuje niezabliźnioną ranę, bo jego zdaniem przemilczana historia zamyka drogę do prawdziwego pojednania. Punktem wyjścia dla scenariusza stał się zbiór opowiadań „Nienawiść” Stanisława Srokowskiego. Reżyser maluje swój fresk w scenerii kresowej wsi. Główną bohaterką jest Zosia (w tej roli zdolna debiutantka Michalina Łabacz) – młoda dziewczyna wydana wbrew woli za wdowca-sołtysa (Jakubik), która wraz z rodziną zostaje wciągnięta w wir historii. Wkraczają Sowieci, potem Niemcy – i jednych, i drugich ukraińscy nacjonaliści witają z nadzieją.

Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.

Marcin Ręczmin poleca
Czytaj teraz

Przydatne linki

Komentarze