To już piąta edycja festiwalu, ale pierwsza w Warszawie. Poprzednie odbywały się w Krakowie. W pierwszy powakacyjny weekend na Służewcu wystąpią gwiazdy współczesnej elektroniki: emocjonalny smutas James Blake (na zdjęciu), popkulturowa rewolucjonistka M.I.A., twórcy mrocznych spektakli elektro The Knife i gwiazda popowego undergroundu Jessie Ware.
6 i 7 września. Służewiec. Więcej o festiwalu...
O politycznym zaangażowaniu gwiazd Selectora pisze Robert Sankowski...
W warszawskiej Zachęcie od tego weekendu można oglądać wystawę 'In God We Trust' - m.in. Buddę wysadzanego kryształkami Swarovskiego i siedzącego na postumencie z głośników, Pietę skonstruowaną z żołnierskich mundurów; Kanye Westa w koronie cierniowej, sfotografowanego przez LaChapelle'a. W sumie prace ponad 30 ważnych amerykańskich artystów, m.in.: Michaela Murphy'ego, Billa Violi i kolektywu Generic Art Solutions.
Wystawa pokazuje różnorodność postaw religijnych we współczesnej Ameryce. Zaproszeni przez kuratorkę Marię Brewińską artyści podejmują kwestie związane z religią, osobliwymi i rzadko spotykanymi wierzeniami, sektami i kultami.
W niedzielę, 8 września, o godz. 12.15 kuratorzy Zachęty oprowadzą po wystawie (pl. Małachowskiego 3). Więcej o wystawie...
W piątek w Sopocie w ramach festiwalu Artloop wystąpi Laurie Anderson.
Związana ze sceną od końca lat 60. Anderson to człowiek renesansu: komponuje muzykę, maluje, pisze, reżyseruje. Jej prace mają w kolekcjach najbardziej prestiżowe galerie, współpracowała z największymi, od Williama S. Burroughsa, przez Briana Eno, po swojego męża Lou Reeda. Do Polski przyjeżdża ze spektaklem słowno-muzyczno-wizualnym. 'Dirtday traktuje o wszystkim - o ewolucji, 11 września, papieżach, systemie zdrowtnym, śnie, marzeniach, muzyce, ubolewaniu nad straconymi możliwościami, przesądach oraz o śmierci' - pisano po amerykańskiej premierze.
Jej fanów czeka w tym roku jeszcze jedna gratka. Anderson znalazła się w gronie kompozytorów - Franka Zappy, Briana Eno, Steve'a Reicha, Philipa Glassa - których muzykę będzie można usłyszeć podczas tegorocznego festiwalu Sacrum Profanum w Krakowie.
Piątek, 6 września, godz. 20 - Columbus Audiohall, hotel Sheraton, Sopot, ul. Powstańców Warszawy 10, bilety 180 i 250 zł.
Rozmowa Łukasza Kamińskiego z Laurie Anderson...
Park Rzeźby na warszawskim Bródnie to prawdziwy fenomen. Zjeżdżają tu autokary z japońskimi turystami, rozpisują się o nim magazyny o sztuce, pracę dla tego miejsca przygotowuje słynny artysta-dysydent Ai Weiwei. Park jest oddolną inicjatywa artysty i mieszkańca Bródna Pawła Althamera i władz dzielnicy.
W niedzielę na straży 'Raju', pierwszej parkowej realizacji autorstwa Althamera, stanie złoty anioł - wysoka na trzy metry i umieszczona na wysokim postumencie rzeźba Romana Stańczaka. A na stawikach parku Bródnowskiego popływamy pięknie rzeźbioną gondolą. - To kolejny etap nieziemskiej podróży Althamera, który szuka cudowności w tym co banalne, dobrze rozpoznane - mówi Sebastian Cichocki z Muzeum Sztuki Nowoczesnej, kurator Parku Rzeźby.
Niedziela, 8 września, godz. 16 - park Bródnowski. Więcej o Parku Rzeźby...
'Rozstanie' Farhadego było dziełem wybitnym, 'Przeszłość' jest filmem bardzo dobrym. Tylko i aż. Paweł T. Felis daje mu pięć gwiazdek.
Po ogromnym sukcesie 'Rozstania' (z Oscarem włącznie) Asghar Farhadi jeszcze raz wraca do swoich ulubionych tematów i filmowych metod. 'Przeszłość' to znów historia o rozstaniu męża i żony, na które patrzą młodsze i starsze dzieci, znów też podobna jest narracyjna strategia: rodzinny dramat pokazuje irański reżyser w konwencji niemal thrillera - nasza wiedza o bohaterach co chwilę się zmienia, jedna tajemnica goni następną, każda kolejna minuta przesuwa fabularny punkt ciężkości.
Ale nie chodzi o odcinanie kuponów: w 'Rozstaniu' Farhadi rezygnuje z irańskiego kontekstu, przenosi akcję do Paryża, ale przede wszystkim kapitalnie pokazuję współczesną rodzinę, która już dawno zrezygnowała ze wszystkiego, co tradycyjne, ale jeszcze nie znalazła odpowiedzi na to, jak sobie z rodzinnym skomplikowaniem poradzić.
Przeczytaj recenzję Pawła. T. Felisa...
Najwięksi polscy i brytyjscy prowokatorzy na jednej wystawie. Damien Hirst, Tracey Emin, Jake i Dinos Chapmanowie, Katarzyna Kozyra, Artur Żmijewski i Zbigniew Libera - ich prace zobaczymy zestawione na jednej ekspozycji 'British British Polish Polish: Sztuka krańców Europy, długie lata 90. i dziś'. Otwarcie w piątek w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Wystawa po raz pierwszy i na taką skalę pokazuje wspólne poszukiwania w sztuce współczesnej Wielkiej Brytanii i Polski. Na 1,5 tys. metrów kwadratowych ekspozycji zobaczymy prace ponad 60 polskich i brytyjskich artystów.
Punktem wyjścia dla twórców wystawy Toma Mortona i Marka Goździewskiego były analogie między dokonaniami słynnego brytyjskiego ruchu Young British Artists oraz twórców polskiej sztuki krytycznej. Artyści z obu grup nie tylko zyskali uznanie w świecie sztuki, ale i osiągnęli status celebrytów.
Na wystawie zobaczymy też prace artystów, którzy mocno zaistnieli na rynku sztuki po roku 2000. Twórczość Radka Szlagi czy Konrada Smoleńskiego pojawi się obok dokonań Elizabeth Price, Ruperta Ackroyda i Olivera Payne'a.
Otwarcie wystawy w CSW Zamek Ujazdowski w piątek, 6 września, o godz. 18. Wstęp na wernisaż jest wolny. Więcej o wystawie...
Dokument o pszczołach. Brzmi nudno? Nic bardziej mylnego!
Ten film można pokazywać wszystkim, którzy panicznie boją się pszczół: chociaż na ekranie pokazywane są w zdumiewających czasem zbliżeniach, chociaż charakterystycznie bzyczą i zwłaszcza w gigantycznych chmarach mogą siać przerażenie, tak naprawdę bardzo szybko zostają przez to w widzu oswojone. Bo pszczoły w tym filmie to niezależne istoty, pasja życia dla kilku z bohaterów, ale też papierek lakmusowy naszej cywilizacji, któremu przyglądać się należy z uwagą.
Jak twierdził Einstein, jeśli pszczoły wyginą, ludziom pozostaną nie więcej niż cztery lata życia. Reżyser Markus Imhoof, sam przez przodków naznaczony pszczelą fascynacją, próbuje odkryć, czy ten moment już nadchodzi: faktem udowadnianym i przez naukowców, i przez zwykłych pszczelarzy okazuje się ich coraz mniejsza liczba. Czy to dowód na zaburzenie przyrodniczej równowagi przez zbytnią ingerencję człowieka?
Recenzja Pawła T. Felisa...
Jak projektanci przy pomocy technologii rozwiązują konkretne problemy społeczne, wpływając na kształt nauki, sztuki, medycyny czy produkcji jedzenia? Możemy się o tym przekonać na festiwalu Przemiany. Impreza potrwa w warszawskim Centrum Nauki 'Kopernik' do niedzieli.
Festiwal, który po raz trzeci organizowany jest nad Wisłą, łączy naukę i kulturę. Tematem tegorocznej edycji jest rozwój technologii. Organizatorzy twierdzą, że na naszych oczach dokonuje się trzecia rewolucja przemysłowa, powstają nowe sposoby wytwarzania przedmiotów. Jednym z nich jest technologia drukowania 3D, która jest dziś dostępna dla każdego, kto może sobie pozwolić na zakup nowoczesnej drukarki.
Przemiany to wystawy, targi designu, koncerty, wykłady. Więcej o festiwalu...
W piątek rozpoczyna się 48. festiwal Wratislavia Cantans. To edycja po raz pierwszy przygotowana przez nowego dyrektora artystycznego Giovanniego Antoniniego. Włoski muzyk - flecista i szef zespołu barokowego 'Il Giardino Armonico' - objął schedę po Paulu McCreeshu (dyrektorem generalnym pozostaje nadal Andrzej Kosendiak).
W ostatnich latach duet McCreesh/Kosendiak powrócił do oratoryjno-kantatowych korzeni festiwalu. Dzięki angielskiemu dyrygentowi do Wrocławia przyjechali bodaj najważniejsi brytyjscy muzycy, a McCreesh zapraszał też wrocławskie zespoły do swoich nagrań i koncertów.
Od tego roku Wratislavia przyjmuje kierunek włoski. Temat festiwalu - 'Podróż do Włoch' - odkrywczy wprawdzie nie jest, ale otwiera kontekst, pozwala czerpać garściami z bogatej muzycznej kultury Italii. Coraz większą rolę odgrywać będzie dawna opera, którą szczególnie interesuje się włoski dyrygent. I tu Wratislavia zmierza nie tylko w kierunku Italii, ale także w stronę festiwali krakowskich - 'Misteria Paschalia' i 'Opera rara'. Zaczyna być jeszcze ciekawiej.
Na zdjęciu B'Rock Orchestra.
Rozmowa z dyrektorem artystycznym Wratislavia Cantans...
Czeski film o kręceniu filmu. Czeskiego, ale w polskiej koprodukcji. Czyli komedia międzykulturowych nieporozumień.
Niezła zabawa, ale też i krótka rozprawka o różnicach między polskim oraz czeskim poczuciu humoru - jak również o różnicach w stosunku do siebie, życia etc., jakie dzielą nasze, sąsiadujące ze sobą narody. Zaczyna się od tego, że czterech popularnych czeskich aktorów (w Polsce najbardziej chyba znany jest Pavel Liska) postanawia nakręcić film o sobie samych. Przeszłych (wszyscy studiowali razem w tej samej szkole), obecnych, prawdziwych, takich, jakimi widzą ich czeskie tabloidy itd. - gra jest skomplikowana, a mistyfikacja kilkupiętrowa. Ale jak to z produkcją filmu, zwłaszcza pół-prywatnego bywa - zaczyna brakować pieniędzy.
Na szczęście (?) zjawia się wówczas polski koproducent (Czeczot), gotów wesprzeć projekt finansowo. Tyle, że producent jest jak klient - płaci i wymaga - i w zamian za poratowanie budżetu stawia określone warunki (np. Kraków ma udawać Brno). I choć dochodzi tu początkowo do wzajemnego bratania się oraz polsko-czeskiego romansu (uznany przez czeskie brukowce za nieuleczalnie chorego Liska i okazująca mu samarytańskie współczucie Zawadzka), współpraca z każdym dniem staje się coraz trudniejsza...
Paweł Mossakowski daje filmowi cztery gwiazdki. Przeczytaj recenzję...
Wszystkie komentarze