INFOBOX (Gdynia, skwer Żeromskiego, na zdjęciu) - otwarty na samym początku sezonu, miał być tylko punktem miejskiej informacji, ale szybko stał się jednym z ulubionych miejsc spotkań w Gdyni. Kilka lokali gastronomicznych ze wspólnym ogródkiem, malowniczy widok z platformy widokowej i DJ-e grający od wczesnego popołudnia do późnej nocy - to tylko niektóre argumenty, które zdecydowały o popularności tego miejsca.
Fot. Rafał Malko / Agencja Gazeta
CAFE LAMUS (Gdańsk, ul. Lawendowa 8, na zdjęciu powyżej) - to miejsce już od kilku miesięcy jest najważniejszym hotspotem miasta, lokalem, w którym co wieczór spotkać można przedstawicieli najbardziej kreatywnych gdańskich środowisk. Latem Lamus rozkwitł jak nigdy dotąd. Powiększający się z dnia na dzień ogródek zajmuje już większą część ulicy. Przyciąga nie tylko klientów, ale i inwestorów: pod koniec lipca nieopodal ruszyło nowe miejsce, Pies i Róża, za chwilę dokładnie naprzeciwko Lamusa zacznie działać Pułapka. Tym samym okolice ulicy Lawendowej stają się nieformalnym gdańskim salonem.
Fot. Rafał Malko / Agencja Gazeta
MCKA ZATOKA SZTUKI (Sopot, al. Mamuszki 14) - ten lokal, który już od kilku miesięcy cieszył się sporą sławą w Trójmieście i poza nim, w tym sezonie rozłożył na łopatki całą sopocką konkurencję, organizując cykl darmowych imprez pod hasłem 'H&M Loves Music'. Codziennie grali tam DJ-e ze ścisłej polskiej czołówki, a highlighty programu w postaci koncertów takich wykonawców jak: Selah Sue, Kamp! czy Brodka, przyciągały gigantyczne tłumy widzów.
FORUM PRZESTRZENIE (ul. Konopnickiej 28, na zdjęciu) - w zamkniętym od 12 lat Hotelu Forum, budowanej ponad dekadę legendzie wczesnych lat 90-tych otwarto Forum Przestrzenie, klub, który już po kilku dniach obwołany został mekką krakowskich hipsterów. Dzięki Forum Przestrzenie życie przeniosło się na drugi brzeg Wisły i naprawdę ożyły bulwary wiślane. Klub czynny jest w weekendy nieomal całą dobę, niedobitki z imprez poprzedniego dnia mogą obserwować np. poranne zajęcia jogi. Do Forum przeniosło się kilka festiwali i większych krakowskich imprez. A co wyróżnia to miejsce? Oprócz powierzchni i atmosfery - z pewnością możliwość poleżenia na leżakach pod gołym niebem, na trawie - prosta rzecz, lecz tak jej w Krakowie brakowało.
PIKNIKI W NOWEJ HUCIE (os. Szkolne 25) - kolejna rzecz prosta, a skutkująca pielgrzymkami mieszkańców centrum Krakowa do Nowej Huty, czyli niedzielne Pikniki w Ogrodzie z klubem Kombinator i teatrem Łaźnia Nowa. Wśród atrakcji: joga, warsztaty i mikroinicjatywy kulinarne, których namnożyło się ostatnio w Krakowie dość sporo.
Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
CAFE FIŃSKA (ul. Józefińska 47, na zdjęciu powyżej) - eksperymentalna kawiarnia w Podgórzu, w której nie używa się pieniędzy, była projektem artystycznym, który powstał podczas Artboom Festiwal. Festiwal się skończył, a kawiarnia okazała się potrzebnym w dzielnicy miejscem, samozwańczym domem kultury. Zamiast pieniędzmi za podawane napoje można płacić w innej, dowolnie wybranej przez siebie formie. Pomysł bezgotówkowej kawiarni zachwycił mieszkańców i Café Fińska, dzięki zaangażowaniu sąsiadów i wolontariuszy oraz zbiórkom pieniędzy na dalsze funkcjonowanie, wciąż działa. Odbywają się w niej spotkania i spontaniczne koncerty.
UL. TACZAKA - w tym sezonie najmodniejsze w Poznaniu jest to, co z pozoru niepozorne, a nieznacznie zbliża miasto do wytęsknionego klimatu znanego z Berlina. Po tym, jak zakończyła się letnia teatralno-filmowa festiwaloza, trzeba szukać imponderabiliów i dyskretniejszych wydarzeń. Bez problemu można je znaleźć na położonej w centrum ulicy Taczaka, która w mniemaniu poznaniaków stanowi namiastkę Kreuzbergu. Działa tam kilkanaście kawiarni, pubów, barów i restauracji, których właścicielom udało się tego lata zająć kilkadziesiąt miejsc parkingowych. Siedzi się więc na ulicy, popija kawę, piwa i inne napoje (najmodniej te zaimportowane Berlina), a wszystko odbywa się na tle trochę odrapanych, jeszcze niezgentryfikowanych kamienic.
DRAGON I MESKALINA - na Taczaka, w ramach dobrosąsiedzkich stosunków nocne życie kończy się o godz. 22. Wtedy warto wybrać się w kierunku Starego Rynku do Dragona (ul. Zamkowa 3) i Meskaliny (w Galerii Arsenał na środku rynku, na zdjęciu). Te kultowe już miejsca współpracują od lat i mogą pochwalić się najfajniejszymi ogródkami w okolicach rynku. Ich fajność polega na tym, że nie widać stamtąd owego Rynku z dominującą tam komercją, tandetnymi dyskotekami i małomiasteczkową rewią mody. W Dragonie i Meskalinie można liczyć na fajny kameralny koncert, muzykę puszczaną przez dobrego didżeja, projekcję filmu lub inne artystyczne wydarzenie. I ciekawe towarzystwo zarówno przed, jak i za barem.
Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta
WINIARNIA POD CZARNYM KOTEM (ul. Wolsztyńska 1, wejście od Marcelińskiej; zdjęcie powyżej) - kto ma siły zapuścić się poza ścisłe centrum, powinien koniecznie się tam wybrać. To miejsce z letnim kinem, okazyjnymi koncertami na dachu i wystawą fotografii na okolicznym płocie. Jest przede wszystkim ambasadą mieszkańców Starego Grunwaldu, ale wydarzenia kulturalne i niezwykła atmosfera ściąga tam miłośników używania miasta z innych dzielnic, którzy chcą odetchnąć od banalności rozrywek, które oferuje ścisłe centrum.
ZIELONY JAZDÓW (ul. Jazdów 2) - idealne połączenie - relaks przed dobrą instytucją kultury. Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski już drugi raz urządziło w parku przed swoją siedzibą wakacyjną przestrzeń relaksu. Zielony Jazdów promuje ekologiczny styl życia. Można tu dobrze zjeść w ciekawym architektonicznie letnim pawilonie, odpocząć w hamaku, urządzić piknik, pograć w kometkę. A co weekend - od piątku do niedzieli - mamy tu bogaty program wydarzeń: pokazy filmów, dyskusje, koncerty, dancingi, warsztaty kulinarne. Dodatkowo CSW przedłużyło godziny otwarcia i w piątek oraz sobotę można oglądać wystawy aż do godz. 22.
WISŁA - ożyła w te wakacje jak nigdy dotąd. Przybyło pomostów, na których można wypożyczyć kajaki, nowych miejskich plaż. Atrakcją prawego, praskiego brzegu jest ciągnąca się wzdłuż rzeki półdzika ścieżka rowerowo-spacerowa, plaża na wysokości Saskiej Kępy, na którą dopływa prom z drugiego brzegu i modny klub Temat Rzeka przy moście Poniatowskiego, na wysokości Stadionu Narodowego. Na lewym brzegu Wisły można iść i iść, od klubu do klubu, przez cały dzień i noc - od Miasta Cypel na Cyplu Czerniakowskim, przez Cud nad Wisłą (na zdjęciu), Pomost 511 i Kurort (bulwar Flotylli Wiślanej); przez Niedorzecznych aż do pięknie odnowionej BarKi, prowadzonej przez twórców klubów Powiększenie, Plan B i Placu Zabaw.
PAWILON EMILIA (ul. Emilii Plater 51) - obowiązkowy punkt wycieczki. W dawnym pawilonie meblowym z lat 70. ma swoją tymczasową siedzibę jedna z najważniejszych kulturalnych instytucji w Polsce - Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Emilka okazała się ciekawą przestrzenią wystawienniczą. Można to sprawdzić teraz na wystawie 'W sercu kraju', pokazującej najciekawsze dzieła z międzynarodowej kolekcji Muzeum. Zobaczycie tu też mniejszą wystawę, przygotowaną przez fundację Centrum Architektury - 'Na przykład - nowy dom polski' z projektami najciekawszych domów jednorodzinnych, zbudowanych ostatnio w Polsce.
KATO BAZAR (ul. Mariacka 13) - Mariacka i Mariacka Tylna to obowiązkowy punkt na imprezowej mapie Katowic. Przed kultowym klubem KATO co sobotę, w godz. 9-14, organizowany jest KATO Bazar, czyli targ z ekologicznymi produktami od lokalnych producentów i charakterystycznymi smakołykami z regionu. W Katowicach targ organizowany jest od niedawna, ale bywalcy warszawskiego Le Targu czy poznańskiego Zielonego Bazaru znają już ten pomysł doskonale. To jak, chcecie posmakować Śląska?
SZLAKIEM MURALI - jeśli zajrzycie do Pokrzep się na Mariacką Tylną w poszukiwaniu kiełbaski z frytkami przy okazji natkniecie się na kilka interesujących murali. Akrobata przechodzący na linie po jednej z elewacji to dzieło Sławomira Elsnera, które powstało z okazji OFF Festivalu dwa lata temu. Pozostałe pozostawili po sobie goście organizowanego wiosną w Katowicach Street Art Festivalu. Po każdym kolejnym w mieście zostaje kilkanaście nowych prac. Wszystkie tworzą szlak katowickich murali, którego mapkę można pobrać ze strony miasto-ogrodow.eu. Na tej samej stronie znajdziecie listę katowickich wypożyczalni rowerów. Dwa kółka kosztują tylko kilka złotych, a świetnie sprawdzą się podczas szybkiego zwiedzania.
GESZEFT I KOSZUTKA - naprzeciwko Spodka, po drugiej stronie al. Korfantego zaczyna się Koszutka, najmniejsza i jedna z najbardziej urokliwych dzielnic Katowic. Wzniesione w większości w latach 50. XX w. niskie kamieniczki toną w zieleni. Na Koszutce przy ul. Sokolskiej działa studyjne Kino Kosmos, a od niedawna przy ul. Morcinka 23 można kupować produkty niezależnych, głównie lokalnych marek w sklepie Geszeft. Jest bardzo dużo mody, biżuterii, rozmaitych gadżetów, trochę elementów wyposażenia domu i książek. A do tego kawa i coś słodkiego na ząb.
KARAVAN (ul. św. Antoniego 40/1) - nie tylko podczas festiwalu Nowe Horyzonty były tam tłumy. Lokal na sąsiadującej z kinem Helios ul. Antoniego zapełnia się zwłaszcza wieczorem i nocą. Usiąść możemy w wielkich witrynach albo na fotelach i drewnianych ławach na ulicy. I nawet sąsiedztwo lokali zajmujących się sprawami ostatecznymi w ogóle w dobrej zabawie tu nie przeszkadza. Warto też zajrzeć do sąsiednich podwórek, do Mleczarni przy Synagodze pod Białym Bocianem, a zwłaszcza do Szajby (św. Antoniego 2/4) na pięknie odnowionym, jak z berlińskiego Mitte, podwórku. I oczywiście do kina Helios, dla którego Roman Gutek zdecydował się przenieść do Wrocławia.
OGRÓDEK UP (ul. Kazimierza Wielkiego/św. Mikołaja) - Wrocław pnie się w górę i nie chodzi tu tylko o wysokie budynki ze Sky Tower na czele, bo życie towarzyskie coraz częściej wychodzi z klubowych piwnic. Jednym z takich miejsc położonych ?bliżej chmur? jest ogródek UP na czwartym piętrze biurowca Times. Na wyposażeniu lokalu są zbudowane ze skrzynek po napojach stoliki, leżaki oraz plastikowe i plecione krzesła w większości ukryte pod parasolami. UP ma też drugą twarz, którą ukazuje wieczorami: w weekendy to miejsce zamienia się w klubowy parkiet pod gołym niebem z grającymi tanecznie DJ-mi, w poniedziałki działa tu scena otwarta dla młodych muzyków, a w środy 'Kino na poziomie'.
BUŁKA Z MASŁEM (Włodkowica 8a) - nie da się zaprzeczyć - w Bułce klimat jest iście warszawski, co akurat w tej sytuacji jest zaletą, bo takich nowoczesnych kawiarni w mieście ciągle jeszcze brakuje. Minimalizm w wystroju, do poczytania magazyny modowe, o sztuce i designie, zupy serwowane w słoikach. Ale prawdziwą dumą właścicieli tego nowego lokalu może być ogródek, który z białą klatką dla ptaków i zadbaną roślinnością, wygląda jak wyjęty z 'Alicji w Krainie Czarów'. Jeśli zdarzy nam się zasiedzieć tu w sobotę, warto wstać od stolika i udać się piętro wyżej - do klubu Złe Wychowanie.
PIOTRKOWSKA - pogłoski o śmierci najważniejszej łódzkiej ulicy okazały się mocno przesadzone. Jeszcze kilka lat temu trudno było uwierzyć, że w latach 90. na Piotrkowską zjeżdżało bawić się pół Polski - knajpy i sklepy padały hurtowo, nie wytrzymując sąsiedztwa gigantycznej Manufaktury. Handel ma się średnio, ale za to nie ma tygodnia, by przy Piotrkowskiej nie otworzyło się nowe miejsce: pub, kawiarnia, klub, piekarnia czy restauracja. Są wieczory, gdy między ogródkami trzeba chodzić w kolejce. Na Piotrkowskiej trwa wielki remont, ale kilka odcinków zyskało już nowy, elegancki wygląd, m.in. ten przy OFF Piotrkowskiej (numer 138/140), słynnej już strefie klubowo-barowo-restauracyjno-artystycznej w dawnej fabryce włókienniczej. Tam dziś tętni serce miasta.
NIEBOSTAN (ul. Piotrkowska 17) - klubokawiarnia i antykwariat z krótką, ale wyjątkową historią. Pod tym adresem przez kilkanaście lat działała kultowa Jazzga. Gdy klub się zamknął, miasto włączyło miejsce po nim do konkursu 'Lokale dla kreatywnych'. Niebostan był pierwszym namacalnym dowodem nowej miejskiej polityki i okazał się strzałem w dziesiątkę. Miejsce z niepowtarzalnym, blaszanym tarasem wymyślone przez młodych łódzkich dziennikarzy tętni życiem nie tylko podczas dyskusji, nietypowych spotkań (vide telefoniczna rozmowa z Jerzym Pilchem), projekcji i koncertów.
WILLA LUDWIKA GROHMANA (ul. Tylna 9/11) - na uboczu, ale w centrum. Wielkomiejsko (Grohman był jednym z największych łódzkich przemysłowców), a zarazem podmiejsko (dworkowy budynek, dziedziniec, stajnie) i parkowo. W ten urokliwy zakątek Księżego Młyna na lato przenosi się miejska instytucja Fabryka Sztuki oraz działający przy niej alternatywny Teatr Chorea. Kolejna edycja Retro/per/spektyw, znakomitego festiwalu Chorei, dopiero za rok, najlepiej więc zajrzeć na koncert LDZ Alternatywy - coczwartkowego cyklu Fabryki Sztuki.
Wszystkie komentarze