'Decyzje o tym, że odetnie swojego penisa podjął w drodze do szkoły. Zaraz po modlitwie. Poprzedniego wieczoru Bóg widział jak się masturbuje. Przyjemność szybko została zagarnięta przez poczucie winy, które trwało aż do przeprosin. Unikał tej rozmowy, rozmowy ze swoim ojcem w niebie, chociaż tylko z nim mógł porozmawiać o wszystkim. Czasami pozwalał sobie na trzy dni masturbacji, a dopiero potem klękał przy łóżku, albo w lesie pod brzozą i przepraszał, dopóki nie poczuł, że przeprosił.'

W najnowszym numerze ''Dużego Formatu'' czytaj reportaż o człowieku, który nie chciał być dłużej Świadkiem Jehowy.
Komentarze
`