Donald Trump został zaprzysiężony na 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jak ten wybór odbije się na sytuacji międzynarodowej? W specjalnym odcinku Tematu dnia, Roman Imielski pyta o to swoich gości - prof. Huberta Tworzeckiego z Emory University oraz Ryszarda Schnepfa, byłego ambasadora Polski w Waszyngtonie.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Proba zdyskredytowania Trumpa przez zwasalizowany wywiad (CIA, Paul Brenner) zostala sama zdyskredytowana: wynajety falszerz rzeczywistosci z brytyjskiej MI6, ktory skompilowl smieci na Trumpa, uciekl i nie wiadomo gdzie sie ukrywa... inni tylko belkocza. Do tego belkotu dolaczyli autorzy w/w wywiadu. Elita dostala skretu kiszek.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Pisze tutaj z pozycji Amerykanina, ktory, niestety, jest rowniez polskojezyczny. Zanim mi znow wymaza niewygodny dla GW komentarz: Wygrana Trumpa byla przewidywalna (ja dawalem Trumpowi 70% szans na wygrana, i glosowalem na niego). Przewidywalna byla w oparciu tylko o 3 indeksy statystyczne okreslajace sytuacje spoleczna w USA: 95 milionow Amerykanow (out of work pool -- niech ktos to sobie przetlumaczy), ponad 60 milionow ponizej amerykanskiej normy ubostwa, 43 miliony otrzymujeace "food stamps" -- i to sobie tez przetlumaczcie. W sumie, tylko idiota taki jak Mariusz Zawadzki, czy kolejni idioci z prawa i lewa nie byli w stanie przyjac, ze to sie stanie co sie stalo. Z tych samych powodow idioci polityczni z prawa i lewa polegali na idiotach takich jak Waclaw Radziwonowicz, i z rusofobia idiotow gryzli Rosje Putina, nie przyjmujac do wiadomosci, ze z ta Rosja moze dogadac sie USA, i anty-rosyjska Polska stanie sie dla USA kula u nogi. To bylo, idioci, do przewidzenia, ze moze sie zdarzyc, i myslec politycznie trzeba na zapas w przod, a nie po kretynsku wstecz.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    "Also sprach"... albo raczej "Thus spoken" "Wyborcza"... Nic lepiej nie ilustruje paranoi panujacej w GW po wyborach "Putina w peruce" na prezydenta USA jak artykul Pana Zawadzkiego - zaufanego i skrzetnie wyselekcjonowanego Oberkorespondenta GW w Nowym Jorku: "Powiedzieć, że Donald Trump przegrywa wybory, to nic nie powiedzieć. Jego dramatyczny upadek przypomina raczej serię eksplozji, z których każda kolejna jest bardziej efektowna niż poprzednia. Nie ukrywam, że oglądam ten pokaz fajerwerków z mściwą satysfakcją." - Mariusz Zawadzki, Gazeta Wyborcza, 16 października 2016 Dylemat jak powyzszy komentarz/doniesienie/opinia/wyborcza wrozba dziennikarza obdarzonego "obnizona odpowidzialnoscia spoleczna" ma sie do zawodowej (medialnej) etyki pozostawiam Panu Panie Adamie. Obecna sytuacje Polski przypomina mi troche niepozornego, raczej cherlawego, krzykliwego i "groznie" wymachujacego swoimi wątłymi piąsteczkami kolegi ze szkoły, ktory pozwalał sobie na to tylko dlatego, ze przyjął na siebie role "osobistego błazna" "najsilniejszego" chłopaka w klasie. Problem dla niego pojawił sie wtedy gdy tegoz umięśnionego osiłka-protektora... jego domniemany "filar bezpieczenstwa" (jak okresliłby to Pan Michnik) wyrzucono ze szkoły i wszelki slad po nim zaginął... Popiskliwy klaun, ogarniety przesladowcza fobia "utraty klasowego immunitetu" - w oczekiwaniu zbiorowych represji - w koncu sobie uzmysłowił, ze tak jak i za czasow "protektoratu" byl przez wszystkich najzwyczajniej "olewany". Zamiast schizofrenicznych reakcji na wyniki wyborow w Stanach Zjednoczonych powinnismy sie skupic na wlasnym gumnie liczac na wlasne sily i... rozwage. Serwilistyczno-wasalski stosunek polskich politykow do USA tylko nas "uprzedmiatawia". (Przypomne "murzynskosc Pana Sikorskiego".) Oprócz protekcjonalnego poklepywania przez zachodnich (rzadziej wschodnich) polityków lub nawet drugorzędnych eurobiurokratów jedyną ambicją polityczną naszych "mężów stanu" było i jest przyjmowanie pozycji konkordatowo-klęczącej przed watykańskimi teokratami. Nie chcę, aby Nasz Kraj stał się skomercjalizowanym katolickim Disneylandem. Nie chcę abyśmy na zawsze pozostali przedmiotem niewybrednych dowcipów w kraju słynącym z "Polish jokes" i naszym domniemanym "Wielkim Bracie" - USA. Dla jasnosci: nie dlatego grzecznie wyprosilismy z Polski "naduzywajacych goscinnosci" radzieckich wyzwolicieli (bez cudzyslowiu) by sprowadzac sobie na kark "gosci" zza oceanu wraz z ich wojskowym zlomem.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Boże, co się z tobą stało, moja ukochana "Gazeto Wyborcza? Gdzie są te setki, a niechby i tylko dziesiątki zapalczywych komentarzy za i przeciw?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Odbija się czkawką użytkownikom lokali kremlowskich, co słychać, widać i czuć. Putin stracił resztki owłosienia, biegunkuje i spać nie może. Od czasów Reagana nikt tak nie nastraszył Kremla. Bo Trump gada, ale na najważniejsze stanowiska powołał ludzi o naturze wilków. Ciekawie się zapowiada.
    @lafontaine Nie wiem jak Wy Rodacy ale ja - podobnie jak forumowicz "lafontaine" - budzę się każdego ranka z myślą aby nabruzdzić kacapom... Przestałem nawet używać słowa "mać". W rozmowach rodzinnych i towarzyskich zastąpiłem prymitywne i zaściankowe "won" światowym i bardziej cywilizowanym "fak of"... Po odczytaniu tekstow Panow Radziwinowicza i Kublika w GW codziennie z cała rodziną ustawiamy się w szeregu na bacznosc przed domem na (po europejsku) podstrzyżonym trawniku i przed krzyżem otoczonym flagami Watykanu, Polski, NATO, USA i UEj w dni robocze śpiewamy "Boże coś Polskę" i "Mazurka Dąbrowskiego"... na weekendy nucimy mruczandem "Odę do Radości" a w święta narodowe "Nie rzucim ziemi skąd nasz ród." Wraz z zaufanymi sąsiadami stworzyliśmy terenowe oddziały samoobrony do walki z aneksją i zielonymi ludzikami. W garażu i warsztacie zakleiłem wszystkie nagie fotki żony putinowskiego pachołka Donalda Trumpa fotografiami Błogosławionej Zawsze Dziewicy Marii Matki Bożej oraz Hillary Clinton, Angeli Merkel i Beaty Szydło. Objąłem osobistymi sankcjami ekonomicznymi agencje towarzyskie, zatrudniające Rosjanki a nawet rosyjskojęzyczne Ukrainki. Nie tankuję na "Lukoilu". Nie piję ruskiej wódki... Przestałem nawet jeść pierogi ruskie... Na kolacje - w znak solidarności z wielkim przyjacielem Narodu Polskiego prezydentem Poroszenko - regularnie spożywam kurczaka po kijowsku... a w dni postne barszcz ukraiński. Na deser gryzę jabłka, które popijam cydrem. Na skrzyżowaniach i rondach nie daję samochodom z kacapską rejestracją pierwszeństwa... To za rozbiory, Katyń, za pozostawienie nam w zdewastowanym stanie w 1945 Wrocławia, Gdańska, Kołobrzegu, za zrównaną z ziemią Warszawę, za Lwów, Wilno, Grodno, za PRL-owską okupację i Smoleńsk... Od kilku lat bojkotuję ruskie filmy... Wywaliłem na śmietnik ruskich literackich trolli Tołstojewskich, Puszkinów, Bułhakowych, Buninów, Lermontowów i Czechowów, Jesieninów, Majakowskich, Błoków, Achmatowych, Cwjetajewych, Mandelsztamów, Pasternaków... Mykołę Gogola na razie zostawiłem. Zdałem na przemiał wszystkie vinyle z Biczewską, Wysockim i Okudżawą, Prokofjewem, Musorgskim a nawet kompakty z gejowskimi czastuszkami i syfoniami Czajkowskiego... Gospodarstwo i cała rodzinę całkowicie zdebolszewizowałem i zdekacapowizowałem. Spaliłem pożółkłe dyplomy przodownika pracy i stare legitymacje PZPR, do ktorej dziadek i ojciec musieli wstapić pod grozba utraty zycia. Zniszczyłem wszystkie PRL-owskie świadectwa szkolne, na których figurował język rosyjski. Rozdarłem w strzepy wszystkie czerwone ubrania (łącznie z majtkami)... i stare filcowe walonki babci. Dzieki starym znajomosciom Arcybiskupa Wielgusa cichaczem przeniosłem szczątki dziadka z cmentarza zasłużonych działaczy partyjnych na cmentarz katolicki oraz wziąłem uroczysty ślub kościelny z żoną 25 lat po ślubie cywilnym. Czytając bajki siostrzeńcom zamieniłem już Złego Wilka, Smoka i Babę Jagę - Putinem... Wywaliłem z szopy wszystkie sierpy i młotki. Zmieniam natychmiast kanał sportowy gdy widzę na ekranie naszprycowane testesteronem ruskie gimnastyczki artystyczne albo sterydalnie zsynchronizowane plywaczki.. Córkom, których imiona zmieniłem z Olgi i Ludmiły na Michelle i Hillary zakazałem oglądania filmów o (zd)radzieckich Czterech Pancernych i sowieckim agencie wpływu poruczniku/kapitanie Hansie Klossie... O ile naszego owczarka alzackiego "Szarika" przechrzciłem na "Anakondę" o tyle dla domowego kota rasy rosyjskiej (niebieskiej) - ku rozpaczy dzieci - niewiele już mogłem zrobić. (Przy okazji uprzejmie donosze, ze jeden z dziennikarzy GW jest w posiadaniu podrzuconego mu w Moskwie przez FSB kota syberyjskiego prowokacyjnie wabiacego sie "Marusia".) Rodaku, co Ty i Twoja Rodzina zrobiliście dla wzmocnienia antykacapskiej koalicji?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    `