Co tydzień Jarosław Mikołajewski proponuje wiersz nowy, albo przypomina dawny. Jak Przypowieść Zuzanny Ginczanki.

PRZYPOWIEŚĆ

Raz się zeszedł niemowa z niemową,
by się wspólną rozerwać rozmową

i zaczęli rozmawiać - bez słowa,
jak to zwykle z niemową niemowa.

Rozmawiali ze sobą - na migi,
na szturchańce, na miny i figi

i od słowa takiego do słowa
na tor śliski wkroczyła rozmowa.

Jeden palce ułożył w nożyce,
a znaczyło to: - Cóż w polityce?

Drugi mrugnął, a każdy to wie,
że mruganie takie znaczy: - Źle!

Wtedy pierwszy uśmiechnął się czule,
lecz ten uśmiech powiadał: - Precz z królem!

Więc i drugi uśmiechnął się, lecz
i ten uśmiech także mówił: - Precz!

Tak się zaczął ten spisek dziwaczny
uśmiechnięty, mrugnięty, dwuznaczny

i już z całej królewskiej ziemi
wielkim tłumem nadciągnęli niemi.

Utworzyli z niemową na czele
taki pochód jakich jest niewiele

zbuntowany, rozkrzyczany na migi,
cały gniew wkładający - w podrygi.

A gdy przyszedł, czyniąc mały hałas,
cały pochód pod królewski pałac,

sam król wyszedł na balkon złocony,
żeby spojrzeć na tłum niezliczony.

Potem wysłał trzech pachołków sprośnych,
którzy głos mieli głośny, donośny,

żeby z tłumu wyciągnęli szyje
i krzyknęli: - Evviva! Niech żyje!

I uśmiechnął się król i dziękował
i dukaty niemym rozdarował,

a tłum milczał, milczał jak zaklęty,
bowiem mowę i głos miał odjęty.

I tak stał zbuntowany na migi,
cały gniew wkładający w podrygi,

aż na koniec się rozszedł bez słowa
jeden z drugim milczący niemowa.

Zuzanna Ginczanka, poetka, urodziła się w 1917 roku w Kijowie, zginęła wiosną 1944 w Krakowie (prawdopodobnie w obozie w Płaszowie). Mieszkała w Równem, Warszawie, Lwowie, Krakowie. Przypowieść ukazała się po raz pierwszy w 1938 roku w 'Szpilkach'.

Aleksandra Justa występuje w Teatrze Syrena. Można ją oglądać m.in. w spektaklach: 'Skaza' oraz 'Czarodziejska góra'.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    `