Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział likwidację premii i nagród dla ministrów. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej oświadczył również, że w przyszłości nie zamierza zwiększać wynagrodzeń. To pokłosie ujawnionych przez posła PO Krzysztofa Brejzę informacji o sowitych nagrodach i premiach dla ministrów w rządzie Beaty Szydło. Z odpowiedzi Kancelarii Premiera na interpelację posła PO wynika, że w zeszłym roku na nagrody dla ministrów przeznaczono łącznie 1,5 mln zł. Najbardziej 'doceniony' został Mariusz Błaszczak, były szef MSW, obecnie kierujący MON. Otrzymał on 82,1 tys. zł. Nieco mniej, bo 65,1 tys. zł. dostał Jarosław Gowin, który w Radiu ZET narzekał na niskie zarobki ministrów. - (...) Kiedy byłem ministrem sprawiedliwości, miałem wtedy trójkę dzieci na utrzymaniu, studiowały. I słowo honoru - czasami nie starczało do pierwszego - przyznał z rozbrajającą szczerością obecny szef resortu nauki. Nagrodę dostał również Henryk Kowalczyk, który jeszcze niedawno mówił, że taka premia mu się należała. - Jeśli pracownik pracując w zakładzie, za godziny nadliczbowe dostaje dodatkowe wynagrodzenie, to ja, pracując tak średnio 14 godzin dziennie, zapracowałem w tych godzinach nadliczbowych - przyznał w rozmowie z Konradem Piaseckim. Zapytaliśmy ministra środowiska, czy dziś rozważa oddanie tych pieniędzy? Zobaczcie, co odpowiedział Justynie Dobrosz-Oracz.
Komentarze
Gnojarze i złodzieje. Jak ja was k...y nienawidze
już oceniałe(a)ś
1
0
`