Kryzys. Szkoła przetrwania

Odpowiadamy na pytania czytelników

Jeśli mój fundusz emerytalny zbankrutuje, kto mi wypłaci emeryturę? - pyta nasza czytelniczka z Wrocławia.

Nie ma się czego bać, fundusz emerytalny nie może zbankrutować. Może natomiast upaść towarzystwo emerytalne, które naszym funduszem zarządza. Ale nawet w takiej sytuacji nasze pieniądze są bezpieczne. Na okres przejściowy trafią one do tzw. depozytariusza, a potem do innego towarzystwa emerytalnego, które przejmie nasz fundusz.

Inna sprawa, że przez spadki na giełdach topnieją nasze emerytalne oszczędności w OFE. W tym roku fundusze nie będą mogły się już pochwalić takimi zyskami jak w latach ubiegłych. Roczna strata sięgnie najprawdopodobniej nawet 10 proc. Najmocniej uderzy to w te osoby, którym do przejścia na emeryturę zostało niewiele czasu. Dzisiejsze spadki najmocniej uderzą w ich świadczenia. Pozostali raczej nie powinni się martwić, OFE inwestują długoterminowo i kiedy giełda się odbije, konta przyszłych emerytów znowu zaczną rosnąć.

Czytam niepokojące informacje o ING, dostaję telefony od agentów z innych firm ubezpieczeniowych, żebym przeszła do nich, bo inaczej będę losowo przydzielona do innego. Co mam zrobić? - napisała pani Maria.

Nie ma po co słuchać podszeptów agentów funduszy emerytalnych. Akwizytorzy próbują wykorzystać każdą sytuację, żeby sobie dorobić. Za każdego złowionego klienta dostają od funduszu, dla którego pracują, sowitą prowizję. Sięga ona nawet 1 tys. zł plus procent od środków, które klient przeniesie do OFE. Im więcej klientów zdobędą, tym więcej zarobią.

OFE ING to drugi największy fundusz emerytalny w Polsce. Ma 2,8 mln klientów i zarządza 33,2 mld zł naszych oszczędności. Co prawda w ostatnim roku nie idzie mu najlepiej pomnażanie pieniędzy przyszłych emerytów, ale w takiej sytuacji są wszystkie OFE. Dołująca giełda nie służy dobremu inwestowaniu naszych emerytalnych oszczędności. Do tego jeśli zdecydujemy się na zmianę funduszu, a nie mamy wystarczająco długiego stażu, będziemy musieli za to zapłacić - nawet 200 zł.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.