Niemcy: Saksonia. Pocztówka z Miśni

Miśnia, niewielkie miasteczko w Saksonii, to przede wszystkim stolica europejskiej porcelany, nazywanej często białym złotem

Meissen (Miśnia) to niewielkie, ok. 30-tysięczne miasteczko w Saksonii położone na północny wschód od Drezna. Góruje nad nim zamek Albrechtsburg wraz z ewangelicką katedrą św. św. Jana i Donata - pięknie wyglądają z mostu nad Łabą łączącego Bahnhofstrasse z Gerbergasse. Ale Miśnia to przede wszystkim stolica europejskiej porcelany, nazywanej często białym złotem, choć nierzadko była droższa od niego. W ubiegłym roku Państwowa Manufaktura Porcelany w Miśni - Staatlichen Porzellan-Manufaktur Meissen GmbH - obchodziła 300. rocznicę istnienia.

Jak słoń w składzie porcelany

Za mostem skręcamy w ul. Gerbergasse, która przechodzi w Talstrasse. Tu, pod nr. 9 mieści się muzeum (rocznie odwiedza je ok. 300 tys. osób). Z okazji jubileuszu na wystawie "Wszystkie narody są mile widziane" zgromadzono tu największą liczbę porcelanowych eksponatów w historii. Motyw: Meissen 1710-2010 jest wszechobecny.

Zwracają uwagę serwisy, których wszystkich elementów nie sposób zliczyć. Imponują finezyjnymi wykończeniami i kolorowymi zdobieniami. Na pierwszym piętrze w szklanych gablotach umieszczono m.in. porcelany "narodowe". Za fantastycznym serwisem rosyjskim trafiam na polską gablotę, która świadczy o związkach między Polską a Saksonią za czasów Augusta II Mocnego (1670-1733). Umieszczony w niej talerz pochodzi z serwisu koronacyjnego jego syna Augusta III (1696-1763). Obok dwie porcelanowe figurki: mężczyzna zgięty w głębokim ukłonie całuje w rękę siedzącą damę. Scena ma symbolizować pokłon króla przed polską szlachtą. To dzieło Johanna Joachima Kändlera (1706-75), jednego z najwybitniejszych artystów miśnieńskich, nadwornego rzeźbiarza Augusta Mocnego. Nazwisko Kändler jest tu wszechobecne - przypisuje mu się autorstwo ok. 900 projektów, w tym sławny serwis tzw. łabędziowy z 2200 elementów wykonany na zamówienie hrabiego Heinricha von Brühla (1700-63), ministra Augusta III.

W muzeum nie brak wspaniałych waz, rzeźb, przepięknych żyrandoli, pieców kaflowych. Są i narzędzia używane do wyrobu porcelany, gipsowe formy do odlewów oraz wyroby porcelanowe na różnym etapach wykończenia. Wchodzimy do niewielkiej sali projekcyjnej. Podczas emisji 10-minutowego filmu (komentarz po polsku) poznajemy historię manufaktury. Jej początki związane są z Ehrenfriedem Waltherem von Tschirnhaus (1651-1708), który szukając sposobu na uzyskanie złota, odkrył pilnie strzeżoną tajemnicę chińskich mistrzów. Już wcześniej w Europie próbowano wytwarzać porcelanę (tzw. medycejska), ale to w Miśni powstał patent na tzw. twardą porcelanę. Po śmierci wynalazcy pracę kontynuował jego uczeń Johann Fiedrich Böttger (1682-1719). Nowy wynalazek tak zachwycił Augusta Mocnego, że postanowił otworzyć pierwszą manufakturę porcelany w Europie. Stało się to na mocy dekretu z 23 stycznia 1710 r. w Dreźnie. Dwa miesiące później manufakturę przeniesiono na zamek Albrechtsburg w Miśni. Z jej początkiem związane jest również nazwisko Johanna Gregoriusa Höroldta (1696-1775), twórcy miśnieńskiej sztuki malowania porcelany.

Po emisji filmu przechodzimy do sali, w której za kołem garncarskim siedzi modeler. Włącza komentarz w języku polskim i używając gipsowych form, "wyczarowuje" filiżankę i główkę aniołka, tzw. putto (w firmowym sklepie - 10 euro). W kolejnym pomieszczeniu modeler za pomocą narzędzi rzeźbiarskich usuwa niedoskonałości odlewów, m.in. widoczne blizny po łączeniach gipsowych form, oraz dodaje elementy ozdobne (listki) do podstawy odlewu figurki kobiety. Tak przygotowaną formę wypala się w temperaturze ok. 850 stopni C otrzymując tzw. biskwit, o ok. 16 proc. mniejszy od pierwotnego wyrobu.

Malowanie porcelany

W kolejnym pomieszczeniu widzimy, jak uzyskuje się słynny zwiebelmuster, czyli wzór cebulowy, stosowany w Miśni od 1740 r. Za pomocą roztworu tlenku kobaltu prezenterka tworzy rysunek na talerzu. Komentator z offu dopowiada, że tak przygotowany element zanurza się w szkliwie skaleniowym i wypala w temperaturze ok. 1350 stopni C, uzyskując słynny błękitny kolor.

W ostatnim pomieszczeniu uczestniczymy w procesie malowania porcelany. Zachwycam się dokładnością kreski i talentem malarskim kolejnej prezenterki. Tutaj nie ma miejsca na pomyłkę. Nie może się obyć bez pokazu malowania słynnego znaku firmowego: dwóch skrzyżowanych mieczy z zakrzywioną gardą w kolorze błękitnym. Po prezentacji nie dziwię się, że w manufakturze trzy czwarte pracowników spośród 600-osobowej załogi stanowią rękodzielnicy. Przy zakładzie działa też czteroletnia szkoła (odpowiednik naszego liceum) - po jej ukończeniu adept zdaje egzamin uprawniający do zatrudnienia w miśnieńskiej manufakturze.

Kosztowne zakupy

Na koniec wizyta w firmowym sklepie. Ceny działają na mnie paraliżująco - boję się, by przypadkiem czegoś nie strącić (teraz wiem, jak się czuł przysłowiowy słoń w składzie porcelany). Zwykły kubek bez ozdób - 60 euro, porcelanowa figurka kota - 855, serwisy lub figurki średniej wielkości - do kilku tysięcy euro, obrazy malowane na porcelanowych kaflach - jeszcze droższe.

Na drugim piętrze znajduje się restauracja, w której wszystkie dania podaje się na miśnieńskiej porcelanie.

Muzeum czynne cały tydzień, 1 maja - 31 października godz. 9-18, 1 listopada - 30 kwietnia - 9-17, 31 grudnia i 1 stycznia - 10-16, 24-26 grudnia nieczynne. Bilet - 8,50 euro, ulgowy - 4,50 (dzieci 6-18 lat, studenci, niepełnosprawni), rodzinny - 18,50, grupowy (powyżej 20 osób) - 6,50/os., wstęp wolny - dzieci do 6 lat oraz niezdolni do samodzielnej egzystencji, z osobą towarzyszącą. 16 kwietnia manufaktura zaprasza na dzień otwartych drzwi

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.