Bunt rodziców: szkolne mundurki po 350 zł!

Rodzice uczniów prywatnej podstawówki w Katowicach zbuntowali się przeciwko drogim mundurkom. - Jak się nie podoba, możecie przenieść dzieci do innej szkoły - usłyszeli od dyrektorki.

Wprowadzony przez Ministerstwo Edukacji Narodowej obowiązek noszenia przez uczniów jednolitego stroju nie dotyczy szkół niepublicznych. Mimo to dyrektorzy prywatnych placówek mogą, w porozumieniu z rodzicami, zamieścić zapis o obowiązkowych mundurkach w szkolnym statucie. Tak właśnie zrobiła Jolanta Kałuża, dyrektorka "Szkoły jak dom". Nie wybrała jednak mundurków wspólnie z rodzicami, bo rada rodziców zawiesiła działalność.

O fasonie i cenie strojów dowiedzieli się tylko rodzice pierwszoklasistów, kiedy zapisywali dzieci do szkoły. Rodzice starszych uczniów przed wakacjami wpłacali tylko po 100 zł zaliczki na szkolny strój.

- Byłem zdziwiony, że tak dużo. W innych szkołach mundurki kosztowały 30-50 zł. Pomyślałem jednak, że może nasze będą lepszej jakości i że zaliczka w zupełności wystarczy na pokrycie kosztów. Po wakacjach usłyszałem, że mam dopłacić jeszcze 260 zł - oburza się Jan Jóźwiak, ojciec trzecioklasistki.

Mundurek, który obowiązuje w "Szkole jak dom" składa się z pięciu części: dwóch koszulek polo z długim rękawem (czerwonej na co dzień i białej od święta), jednej koszulki polo z krótkim rękawkiem i - zależnie od płci - spódniczki oraz sukienki princeski albo spodni i spodenek.

Dyrektor Kałuża tłumaczy, że 355 zł (chłopcy) i 360 zł (dziewczynki) to niewygórowana cena za tak duży zestaw. - W innych szkołach uniformy były tańsze, ale składają się tylko z jednej kamizelki. Chciałam, żeby moi uczniowie mieli mundurki ładne i dobrej jakości, żeby nosili je z przyjemnością i nie musieli się wstydzić - wyjaśnia Kałuża.

Jednak rodzice mają spore wątpliwości do jakości strojów. - Materiał się gniecie i trudno pierze. Plamę z masła wywabiałam trzykrotnie, a przecież dzieci często się brudzą. Poza tym syn zmarznie zimą w cieniutkich spodniach, a kalesonów nie założy, bo materiał się elektryzuje - skarży się Ewa Nowak, matka drugoklasisty.

Kiedy rodzice poinformowali dyrektorkę, że nie zamierzają zapłacić tak dużo za kiepskiej jakości ubrania, usłyszeli, że mogą przenieść dzieci do innej szkoły. - Powiedziałam tak, bo uczniowie i ich rodzice są zobowiązani do przestrzegania statutu szkoły. Nie mogę pozwolić, by pewna, niewielka zresztą grupa, go lekceważyła - mówi Kałuża.

Problem połączył rodziców. Postanowili, że napiszą do dyrektorki list otwarty. Zadeklarowali w nim, że zapłacą za mundurki po 150 zł. Zażądali też, by szkoła renegocjowała umowę z producentem lub pozwoliła im na własną rękę robić kolejne zakupy. Usłyszeli, że nie będzie to możliwe, bo umowa z producentem została zawarta na pięć lat.

Zdesperowani rodzice wezwali więc rzeczoznawcę, który wycenił komplecik dla chłopca na niecałe 140 zł, a dla dziewczynki na niecałe 190 zł. Zaznaczył, że ubrania wykonane są z bardzo cienkiej tkaniny, a obszycie jest mało staranne.

Dyrektorka nie zgadza się jednak z jego opinią. Tłumaczy, że rodzice wysłali do wyceny mundurek w najmniejszym rozmiarze. Tymczasem są też uczniowie wyżsi i z nadwagą. Stroje dla nich kosztują więcej, ale cena została uśredniona. Cenę podniosły też koszty wykonanego na specjalne zamówienie projektu.

Rodzice nie dają się przekonać. - Mogłabym wygospodarować pieniądze raz, ale to nie załatwia problemu. Muszę kupić bluzki na zmianę, a dzieci rosną. Głupotą jest zmuszanie nas do kupowania krótkich spodenek jesienią, bo do maja będą za małe - złości się Anna Kowalska, mama trzecioklasisty.

Dyrektor Kałuża nie rozumie, o co tyle hałasu. - Często słyszę zarzuty pod adresem szkół prywatnych, że panuje w nich rewia mody. Rodzice moich uczniów nie żałują pieniędzy na markowe ubrania dla dzieci, ale szkoda im na mundurki. Nie podoba im się, że chcę nadać szkole charakter - dziwi się dyrektorka.

- Nie oczekujemy od szkoły, by wpajała dziecku, że należy do elity tylko dlatego, że uczy się w prywatnej placówce i nosi droższy mundurek - ripostują rodzice.

Imiona i nazwiska rodziców zostały zmienione

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.