Myśleliśmy, że rzeczywistość nowej Polski pozwoli nam 20-latkom jakoś spektakularnie zaistnieć. Myliliśmy się bardzo. Ci z nas, którzy powinni dbać o intelektualne i duchowe zaplecze, uczestniczą dzisiaj w nachalnym urabianiu najniższych społecznych gustów, bo tylko w ten sposób mogą zarobić na życie. O pokoleniu, które przegrało z wolnością, pisze Kuba Wandachowicz - absolwent filozofii, członek zespołu rockowego Cool Kids of Death
Tekst opublikowany w "Gazecie Wyborczej" 5 września 2002
Słowo "generacja" zawsze kojarzyło mi się z pewnym w miarę przejrzyście zdefiniowanym rezerwuarem wymagań światopoglądowych, z pewnym katechizmem wartości oraz z przekonaniem o powinności dokonania czegoś, co można nazwać próbą przekroczenia samego siebie, dokonania pewnego rodzaju skoku w przyszłość, odbicia się od miernoty rzeczywistości w imię rozmaicie pojmowanej utopii. Jeśli przyjmiemy, że utopia jest snem, który obiecuje nam więcej i mobilizuje do działania zaraz po przebudzeniu, to, niestety, należy stwierdzić, że my, generacja ludzi urodzonych w połowie lat 70., cierpimy na niezwykle zaawansowaną bezsenność.
Wszystkie komentarze
Nie przesadzajmy. Wtedy na polskim rynku było mniej możliwości, mniej opcji rozwoju. Dzisiejsza sytuacja młodych jest pod tym względem bez porównania lepsza. Patrzę na mój Szczecin z 2004 roku, kiedy pracowałem za psie pieniądze w Cropp (wtedy się nazywał Cropp Town) i dzisiaj to jest inne miasto. Dalej ludzie pracują w wielu miejscach za psie pieniądze, ale jednak jest też sporo alternatyw, żeby się z tego wyrwać