Do pracy w resorcie ściągnął go poprzedni minister Stanisław Iwanicki (AWS). Od sierpnia Kaucz pracuje w Prokuraturze Krajowej.
W stanie wojennym Kaucz zasłynął z udziału w procesach przeciwko Władysławowi Frasyniukowi, Barbarze Labudzie oraz pracownikom Pafawagu. O działalności podziemnej Frasyniuka mówił: "Jest to koncepcja wprowadzenia w nasze życie podziałów jakie dotąd w historii tego kraju nie miały miejsca. Jest to koncepcja siania nienawiści i narzucania woli jednym przez drugich. (...) W tej koncepcji jedynymi sprawiedliwymi, jedynymi prawdziwymi Polakami, patriotami, chcą być wyłącznie jej twórcy.(...) To nie są uwagi powodowane moimi emocjami. Są po prostu wynikiem obiektywnej analizy faktów".
W swojej mowie zarzucił Frasyniukowi, że zawiódł zaufanie klasy robotniczej i że skutki jego antypolskiej działalności odczuwają wszyscy Polacy, którzy przeżywają przez to większe trudności gospodarcze. Zażądał dla Frasyniuka dziesięciu lat więzienia.
Barbarze Labudzie zarzucono szpiegostwo. Pretekstem był znaleziony podczas rewizji w jej domu list Seweryna Blumsztajna, który dziękował jej za informacje przekazane dla Radia Wolna Europa.
- Sprawę Frasyniuka przeprowadziłem, jak umiałem - mówi dziś. - Polecenie, żeby zażądać dziesięciu lat więzienia, dostałem na piśmie z Prokuratury Generalnej. Owszem, mogłem zrezygnować z pracy jak niektórzy moi koledzy. Byłbym dziś postacią pozytywną. Nie zrezygnowałem. Cóż więcej mogę powiedzieć.
Kaucz zaczynał pracę w prokuraturze w 1975 r. Cztery lata później trafił do "brygady tygrysa" czyli specjalnego zespołu prokuratorów zajmujących się przestępstwami gospodarczymi. W stanie wojennym Brygadzie Tygrysa powierzono też śledztwa polityczne. Po 1989 r. Frasyniuk publicznie wybaczył Kauczowi. Prokurator zyskał sobie opinię fachowca od spraw gospodarczych.
Dziś dobrze wypowiadają się o nim również ci prokuratorzy, którzy w latach 80-tych odeszli z pracy żeby nie oskarżać w procesach politycznych.
Od 1994 do stycznia 1998 był Prokuratorem Okręgowym we Wrocławiu.
- Świetny kompan - komplementuje Kaucza wrocławski adwokat. - Roznosi go energia. Ciągle coś chce robić. Nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.
Kiedy minister Hanna Suchocka w styczniu 1998 r. odwoływała go ze stanowiska wrocławscy prokuratorzy napisali petycję w jego obronie. Odszedł do pracy w Prokuraturze Apelacyjnej.