Śląsk obrażony na Millera

Na znak protestu przeciwko decyzjom władz krajowych SLD Barbara Blida zrezygnowała z funkcji we władzach wojewódzkich tej partii. Twierdzi, że ma to związek z brakiem miejsca dla jakiegokolwiek działacza SLD ze Śląska w rządzie Leszka Millera

Śląsk obrażony na Millera

Na znak protestu przeciwko decyzjom władz krajowych SLD Barbara Blida zrezygnowała z funkcji we władzach wojewódzkich tej partii. Twierdzi, że ma to związek z brakiem miejsca dla jakiegokolwiek działacza SLD ze Śląska w rządzie Leszka Millera

- Wypraszam sobie takie traktowanie. Mogę dopuścić, że mnie się lekceważy, ale nie ten region. Potraktowano nas jak Murzyna, który zrobił swoje, a teraz może odejść. Mam prawo to mówić, bo sama nie ubiegałam się o żadne stanowisko rządowe czy parlamentarne. W tej sytuacji nie widzę możliwości dalszego pełnienia funkcji wiceprzewodniczącej - powiedziała na pierwszej po wyborach konwencji wojewódzkiej SLD w Katowicach. Zebrała brawa.

Swojego rozgoryczenia nie krył nawet szef rady wojewódzkiej Andrzej Szarawarski. - U naszych oponentów politycznych może to wzbudzić poczucie, że oni przegrali, ale i my również zostaliśmy kopnięci - powiedział dziennikarzom. Nieoficjalnie Szarawarski był jednym z kandydatów na ministra gospodarki. Ostatecznie stanowisko to przypadło Jackowi Piechocie, szefowi pomorskiej SLD, Czesław Śleziak, członek śląskich władz wojewódzkich SLD - ministrem środowiska.

Nikt nie poszedł jednak w ślady Blidy i nie zrezygnował z funkcji pełnionej w partii. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że brak miejsca dla śląskich działaczy SLD w rządzie Leszka Millera był tylko pretekstem sobotniej decyzji Barbary Blidy. Od dłuższego czasu na Śląsku głośno było o jej konflikcie z częścią działaczy SLD. Na kilka dni przed wyborami zagrozić nawet miała rezygnacją ze startu w wyborach.

Część działaczy śląskiego SLD ma naprawdę pretensje do Millera. Liczyli na to, że skoro wprowadzili do Senatu dziesięć osób, a do Sejmu 33, to zostaną za to wynagrodzeni. - Ten rząd ma tylko jedną wadę, nie ma w nim ludzi ze Śląska. To ma duże znaczenie, bo znacznie łatwiej przebijać się ze sprawami regionalnymi, kiedy są ministrowie w rządzie - powiedział poseł Zbyszek Zaborowski.

Skrytykował również Andrzeja Szarawarskiego za to, że regionalni działacze nie poznali nazwisk kandydatów na wojewodę i wicewojewodów przed przesłaniem tej listy do Warszawy. Nieoficjalnie wiadomo, że najpoważniejszym kandydatem na stanowisko wojewody jest prezydent Sosnowca Michał Czarski. Pozostałe osoby to: kandydat w minionych wyborach na senatora, były wiceprezes Stalexportu Jerzy Podsiadło, starosta kłobucki Marek Stolzman i były wojewódzki inspektor ochrony środowiska Lechosław Jarzębski.

Michał Tober desygnowany na rzecznika prasowego rządu nie chciał komentować słów i decyzji Barbary Blidy. - Mam zbyt wielki szacunek do niej, żebym mógł to zrobić - powiedział. Odniósł się natomiast do słów innych działaczy śląskiego SLD. - Miejsc w rządzie jest tylko 15 i siłą rzeczy niezadowolonych i rozczarowanych z powodu decyzji personalnych musi być więcej niż tych zadowolonych. Jestem przekonany, że przeważy jednak lojalność nad poczuciem rozgoryczenia - stwierdził.

Copyright © Agora SA