Więcej pieniędzy na zęby

NFZ będzie dopłacał pacjentom do ponadstandardowego leczenia zębów, a dentystom zwiększy kontrakty

Stomatologia to w zasadzie jedyna dziedzina leczenia, w której już od lat obowiązuje koszyk świadczeń gwarantowanych. W koszyku jest jednak bardzo niewiele, np. dorosłemu światłoutwardzalne plomby należą się za darmo tylko w zębach od jedynki do trójki (w reszcie ciemny amalgamat) i tylko dwa zdjęcia RTG na rok. Jeśli ktoś chce mieć świadczenie spoza koszyka (lepsze plomby albo leczenie kanałowe w tylnich zębach), musi płacić 100 proc. z własnej kieszeni. Zmiana polega na tym, że od nowego roku połowę z tej kwoty zapłaci nam fundusz.

Nakłady na leczenie zębów zwiększą o ponad 700 mln zł (ok. 50 proc.). Dzięki temu fundusz zawrze kontrakty z nowymi gabinetami (zwłaszcza w powiatach, gdzie dziś nie ma żadnego dentysty, u którego można leczyć zęby "na kasę"), a także podniesie dentystom stawki. - Do tej pory za wyrwanie zęba NFZ płacił dentyście 6-7 zł. Każdy przyzna, że to sufitowa cena - mówi Andrzej Sośnierz, prezes NFZ.

W przyszłym roku zwiększone zostaną też kwoty punktów przypadające na kontrakt dla jednego stomatologa (dotąd było to 50 tys. na miesiąc). Jeśli więc teraz naszemu dentyście limit przyjęć kończy się już po dwóch tygodniach i idąc do niego pod koniec miesiąca, musimy płacić za leczenie, to w przyszłym roku będzie nas "na kasę" przyjmował np. o tydzień dłużej. - Chcielibyśmy zwiększyć pensum na jednego dentystę do 110 tys. punktów. Niestety, gdybyśmy chcieli zrobić to od razu, nakłady na leczenie zębów trzeba by z roku na rok podwoić. Tego nie możemy zrobić, ale będziemy zwiększać je stopniowo w kolejnych latach - wyjaśnia Sośnierz.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.