Religa: Krew z Woodstock jest bezpieczna

Przed młodymi ludźmi, którzy oddali tak ogromną ilość krwi, należy chylić czoło, a nie opowiadać bzdury. Tak minister zdrowia Zbigniew Religa odpowiedział wczoraj doradcy ministra edukacji Hannie Wujkowskiej.

O akcji oddawania krwi na Przystanku Woodstock napisała ona w związanym z o. Tadeuszem Rydzykiem w "Naszym Dzienniku" m.in.: "W atmosferze przesączonej (dosłownie) promilami, łoskotem satanistycznej muzyki i przekleństw oddawana jest krew na potrzeby chorych".

Na Woodstock zebrano od honorowych dawców prawie700 litrów krwi. W poniedziałkowym felietonie Wujkowska napisała również:"" Róbta co chceta "osiągnęło absolutne dno, a zawołanie kojarzy się ze szczytem wulgarności i bezmyślności". Jej zdaniem pacjenci, którzy dostaną krew z Woodstock, są zagrożeni żółtaczką i HIV.

Według Zbigniewa Religi ktoś, kto pisze takie rzeczy, "nie ma pojęcia na temat pobierania krwi". Na konferencji prasowej komentował on słowa Wujkowskiej - jak sam podkreślił - z niesmakiem. - Jeśli ktoś daje sugestie, że to zła krew, to smutne. Tym bardziej jeśli coś takiego mówi lekarz [Wujkowska jest internistą] - powiedział.

Religa zapewnił, że pobrana na Woodstock krew jest bezpieczna.

Także MEN odcięło się od wypowiedzi Wujkowskiej. - To nie jest nasze oficjalne stanowisko, tylko prywatna wypowiedź dr Wujkowskiej - mówi rzeczniczka MEN Aneta Woźniak. To jednak nie przeszkodzi jej nadal pełnić funkcji doradcy ministra Romana Giertycha ds. promocji ochrony życia w szkołach. - Pani Wujkowska ma prawo do prywatnych wypowiedzi - twierdzi Woźniak.

Co MEN sądzi o akcji pobierania krwi na Przystanku Woodstock? - Krwiodawstwo to nie nasze kompetencje - mówi Woźniak.

Organizatorem krwiodawstwa na Woodstock był Polski Czerwony Krzyż. Honorowych dawców obsługiwały profesjonalne krwiobusy, były też stanowiska w namiotach. Obowiązywała taka sama procedura, jak we wszystkich punktach pobrań krwi. Chętnych badał lekarz, dawca musiał wypełnić ankietę z pytaniami o przebyte choroby, wizyty w salonach tatuażu, przebijane uszy. Zgłosiło się 2 tys. dawców, na podstawie ankiet zdyskwalifikowano 15 proc. chętnych. Miasteczko krwiodawców kilkakrotnie kontrolował sanepid. Nie stwierdził żadnych uchybień.

Copyright © Agora SA