Zwolnienia w MSZ: ''Nawet komuna nie rżnęła tak głupio''

Posady straciło kilku doświadczonych dyrektorów departamentów. Zastąpią ich głównie osoby awansowane z niższych stanowisk

Według oficjalnych informacji zwolniono kilka osób. Nieoficjalnie mówi się jednak, że zwolnionych może być nawet kilkunastu.

Urzędników MSZ przeraża nie tylko skala zmian, lecz także styl ich przeprowadzenia. Tomaszowi Lisowi, który został odwołany ze stanowiska dyrektora departamentu konsularnego, minister Anna Fotyga zaproponowała inne stanowisko, aby po kilku godzinach zmienić zdanie.

Inni urzędnik został powołany na wicedyrektora jednego z departamentów, by o 11 wieczorem dowiedzieć się, że pani minister rozmyśliła się i jednak stanowiska nie dostanie.

- Widziałem wiele w MSZ, ale tak idiotycznie robionych zmian jeszcze nie. Nawet komuna nie rżnęła tak głupio. Ci dyrektorzy, którzy zostali, są zagubieni, nie wiedzą, z kim pracują i do kiedy - złości się w rozmowie z "Gazetą" jeden z pracowników MSZ.

Ze stanowiska dyrektora departamentu Ameryki Północnej został zwolniony Henryk Szlajfer, były opozycjonista i uczestnik Marca '68 roku. Miał zostać ambasadorem w USA, lecz w czerwcu 2005 r. w "Wiadomościach" TVP pojawił się zarzut, że współpracował z SB. Szlajfer zaprzeczył i chciał oczyszczenia przed sądem lustracyjnym. Ale sąd odmówił, ponieważ nie pełnił funkcji podlegającej lustracji.

Wczorajsze odwołanie zastało go na urlopie - obecnie wykłada na uniwersytecie Rochester w USA, właśnie broni habilitacji.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, minister Anna Fotyga chce mu zaproponować kierowanie archiwum MSZ.

Zwolniony został Stanisław Stebelski, dyrektor departamentem ONZ, były ambasador w Helsinkach, o którego kompetencjach może świadczyć chociażby to, że w 2000 r. najlepiej i jako jeden z nielicznych zdał egzaminy na urzędnika służby cywilnej.

Zwolniony został też znakomity arabista Krzysztof Płomiński, dyrektor departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu.

Na szefa departamentu Ameryki Północnej awansowany został jego dotychczasowy wiceszef Andrzej Jaroszyński. Szefem departamentu ONZ został Marcin Nawrot, dotychczasowy wicedyrektor promocji.

- Wśród nowo mianowanych jest kilka kompetentnych osób. Niepokoi jednak, że większość odwołanych to ludzie o wysokich kompetencjach dyplomatycznych. Jeśli MSZ ma odgrywać aktywniejszą rolę niż dotąd, to spodziewać by się należało, że zostaną wykorzystane kompetencje ludzi - mówi były szef MSZ Bronisław Geremek. - To jest kwestia, w której w normalnej sytuacji bym się nie wypowiadał. Ponieważ leży mi na sercu stan tego resortu, wypada mi jednak naruszyć tę zasadę - dodaje.

Urzędnicy MSZ mówią o "wycinaniu korporacji", czyli urzędników powołanych za czasów ministrów Skubiszewskiego i Geremka.

Na razie nie obsadzono departamentów Afryki i Bliskiego Wschodu oraz Konsularnego. Obowiązki w pierwszym powierzono Maciejowi Kozłowskiemu, ekspertowi od Izraela, lecz nie od świata arabskiego, a w drugim Junoszy Kisielewskiemu, dotychczasowemu wicedyrektorowi tego departamentu.

Jak pisaliśmy już w czwartek, wakaty są też w 17 placówkach dyplomatycznych, gdzie brakuje ambasadorów. - Sytuacja, gdy ważne ambasady pozostają bez kierownictwa, jest niepokojąca - mówi Geremek.

Pracownicy MSZ spodziewają się dalszych zmian kadrowych.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.