Amway: witajcie w sądzie

Nie jest jasne, czy film ?Witajcie w życiu? Henryka Dederki o Amwayu nadal ma zakaz emisji w TVP. Sąd Najwyższy nie zakończył wczoraj trwających dziewięć lat procesów

To jedna z najgłośniejszych spraw o granice wolności słowa i swobodę wypowiedzi twórczej. Film krytycznie pokazujący metody wpływania amerykańskiej korporacji na ludzi ogarniętych żądzą zarabiania i sukcesu za wszelką cenę Dederko nakręcił w połowie lat 90. Zamówiła go TVP, wyprodukowała spółka Contra Studio. Film został nagrodzony w 1997 r. na festiwalu Człowiek w Zagrożeniu. Grupa dystrybutorów Amwaya i polskie przedstawicielstwo firmy wystąpiły z pozwami o naruszenie dóbr osobistych, odszkodowania i zakaz emisji. Przeciwko zakazowi zaprotestowały media, w tym "Gazeta".

Sprawa nie została wczoraj zakończona w Sądzie Najwyższym, który rozpatrywał kasacje od niekorzystnych dla producenta i TVP orzeczeń. Procesy wracają do sądu apelacyjnego. Dlaczego? Sędzia Antoni Górski tłumaczył, że sąd powinien skorzystać z opinii biegłego - reżysera. - To film o skomplikowanej strukturze, a nie dokument, który można oceniać w kategorii prawda/fałsz. Oprócz treści ocenić trzeba warsztat artystyczny - mówił sędzia.

W filmie poza wypowiedziami dystrybutorów wplecione są sceny sfilmowane przez sam Amway podczas szkoleń, a także będące wytworem wyobraźni Dederki - np. słynne sceny przedstawiające stada szczurów poddawanych badaniom, czy niszczenie budzików przez walec drogowy. - Nie ma biegłego od ludzkiej godności - mówił mec. Jerzy Naumann, pełnomocnik siedmiorga dystrybutorów, którzy uważali, że film ich ośmieszył.

SN o orzeczonych przed rokiem zakazach: - w jednym procesie pokazywania scen z udziałem sprzedawców, a w drugim - całkowitym zakazie emisji filmu - się nie wypowiadał. Zdaniem Naumanna sądowy zakaz emisji nadal obowiązuje.

Ale zdaniem reprezentującej TVP mec. Jadwigi Żułnowskiej prawdopodobnie można będzie "Witajcie w życiu" pokazać, zamazując twarze dystrybutorów i zmieniając im głos. - Czy emisja tego filmu po latach ma sens? - zapytała "Gazeta". - Tak, ponieważ jest to kawałek naszej historii - odpowiedziała.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.