Komenda Główna: Przetargi w policji ustawiane

Wewnętrzna kontrola w Komendzie Głównej potwierdziła ustalenia ?Gazety? sprzed póltora roku

Komendant główny policji gen. Marek Bieńkowski powiadomił prokuratora krajowego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez osoby z poprzedniego ścisłego kierownictwa policji. Chodzi m.in. o dwóch byłych zastępców komendantów głównych odpowiedzialnych za przetargi: Zbigniewa Chwalińskiego i Dariusza Nagańskiego.

Jest to efekt afery z rejestratorami, którą "Gazeta" ujawniła półtora roku temu.

Przypomnijmy: zestawy do rejestracji rozmów to pecety z rozbudowaną kartą dźwiękową. Służą m.in. do nagrywania rozmów między policjantami i zgłoszeń obywateli do dyżurnego oficera.

KGP w latach 1999-2005 ogłaszała 11 przetargów na kupno tych urządzeń. Kupiła 330 - wszystkie produkcji Spółki Inżynierów SiM z Lublina. SiM to potentat na polskim rynku rejestratorów. Dostarcza sprzęt polskim służbom specjalnym i mundurowym; sprzedała też rejestratory policji londyńskiej.

Część policyjnych przetargów wygrywała SiM, część inna spółka, która - jak wtedy ustaliliśmy - i tak brała zestawy od... tej samej lubelskiej firmy.

Rejestratorami na początku ubiegłego roku zainteresował się ówczesny szef policji w Łódzkiem Janusz Tkaczyk. Zwrócił uwagę na bardzo wysoką cenę i wyśrubowane parametry urządzeń. O wątpliwościach zameldował ówczesnemu szefowi policji gen. Leszkowi Szrederowi. Bez efektu.

W "Gazecie" pisaliśmy, że komputery były zbyt skomplikowane (zawierały elementy albo funkcje zupełnie policji nieprzydatne) i dwu-, trzykrotnie droższe od takich, które mogli dostarczyć konkurenci spółki SiM. I co gorsza - przy okazji pół miliona zainkasowała firma pod frywolną nazwą SKDW - Szare Komórki Do Wynajęcia. To maleńka spółka krzak. Siedzibę miała wtedy w rozwalającej się chałupie we wsi Rudziszki, kilkaset metrów od rosyjskiej granicy.

Po naszych publikacjach nowy szef policji Marek Bieńkowski zlecił sprawdzenie przetargów. Funkcjonariusze z Biura Kontroli KGP skończyli pracę przed kilkoma dniami. Efekt?

- Właśnie powiadomiłem prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez osoby będące niegdyś w ścisłym kierownictwie Komendy Głównej - powiedział nam wczoraj gen. Bieńkowski.

Lista nadużyć jest długa. Bieńkowski: - Warunki zamówienia były prawdopodobnie robione pod produkt jednej firmy. Zwycięzcy przetargu podczas jego trwania uchodziły płazem uchybienia, za które dyskwalifikowano jego konkurentów. Mimo że wykonawca nie wywiązywał się z umowy, policja nie wykluczyła go z kolejnych przetargów. I nie egzekwowała kar umownych za opóźnienia, a część naliczonych kar umorzyła.

Policja nie wyegzekwowała też od wykonawcy montażu jednego z najważniejszych elementów systemu - urządzenia rejestrującego i odtwarzającego faksy słane do policji. Kontrolerzy wyliczają, że zamiast 330 zamontowano tylko dwa takie urządzenia. Jedno na Okęciu; drugie - w komisariacie w Jasionce (wieś pod Rzeszowem).

Straty wynikłe z nieściągnięcia kar i niezamontowania kompletnego sprzętu kontrolerzy oszacowali na 2 mln zł. Nie badali, czy i o ile zawyżono wartość samych rejestratorów. Ma to zrobić prokuratura.

- Jestem zaskoczony. Nie mam żadnej wiedzy na temat nieprawidłowości przy przetargach na rejestratory - powiedział nam wczoraj gen. Dariusz Nagański, dziś policyjny emeryt. Ze Zbigniewem Chwalińskim nie udało nam się skontaktować.

Rejestratory produkowane przez SiM są też we wszystkich polskich aresztach i więzieniach. Ponad 150 sztuk kupił Centralny Zarząd Służby Więziennej. Także one były nadzwyczaj drogie i także przy tej okazji Szare Komórki Do Wynajęcia przechwyciły miliony złotych.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.