Dlaczego Rosja chce ocieplić stosunki z Polską

Kilka lat temu na Zachodzie wsłuchiwano się w polski głos w sprawie polityki wschodniej, co irytowało Rosję aspirującą do monopolu w tej części Europy - mówi rosyjski politolog Fiodor Łukianow*

Marcin Wojciechowski: Dlaczego Rosja nagle zmieniła ostry ton wobec Polski i jest gotowa poprawiać stosunki? Z takim przesłaniem przyjechał wczoraj do Warszawy rosyjski szef MSZ Siergiej Ławrow.

Fiodor Łukianow: Polska jest wciąż ważnym krajem dla Rosji. Oczywiście nie w czołówce, ale powiedziałbym, że powyżej średniej. Dlatego pojawiła się chęć wyjścia z próżni, w której nasze stosunki tkwiły od dwóch lat. Prezydent Putin był już w tym roku na Węgrzech i w Czechach, zdobył się tam nawet na historyczne gesty potępienia pacyfikacji powstania w Budapeszcie w 1956 r. oraz praskiej wiosny w 1968 r.

Teraz przychodzi czas na Polskę. Może nie dojdzie szybko do przełomowych gestów w rodzaju wizyty Putina ani spełnienia wszystkiego, czego oczekuje Warszawa, ale Ławrow daje sygnał, że Moskwa jest gotowa utrzymywać z Polską przynajmniej robocze, pragmatyczne stosunki. To wyraźny postęp.

Czy na ocieplenie polsko-rosyjskie ma wpływ kontekst unijny? Moskwa negocjuje nową umowę z UE.

- To też ma znaczenie, ale bez przesady. Polska jest ważnym krajem w Unii, ale decydujący głos, zwłaszcza w stosunkach z Rosją, należy do głównych państw UE. Polska może wpływać na ich stanowisko, ale raczej nie decydować o nim. Tym bardziej że polska pozycja w UE bardzo ostatnio osłabła.

Może właśnie dlatego Moskwa decyduje się na poprawę stosunków z Warszawą?

- Rzeczywiście, pod rządami braci Kaczyńskich Polska straciła pozycję kraju odgrywającego kluczową rolę w Europie Wschodniej. Nadal jest krajem ważnym, ale pod rządami prezydenta Kwaśniewskiego Europa wyraźnie akceptowała Polskę jako lidera tej części Europy, a Rosja - chcąc nie chcąc - musiała się z tym liczyć. Kilka lat temu na Zachodzie wsłuchiwano się w polski głos w sprawie polityki wschodniej, co irytowało Rosję aspirującą do monopolu w tej części Europy. Bracia Kaczyńscy w znacznym stopniu roztrwonili kapitał, który dostali w spadku po poprzedniej ekipie.

O chęci zbliżenia Rosji z Polską decyduje jednak nie tylko koniunktura. Niektóre problemy między naszymi krajami przestają być tak ostre. Weźmy choćby Ukrainę. Wybór Wiktora Janukowycza na premiera pozwolił Moskwie zrekompensować sobie porażkę podczas pomarańczowej rewolucji. Już nie można jednoznacznie powiedzieć, że wtedy wygrała Polska. Ukraina powoli wraca do stanu sprzed rewolucji, co Moskwa przyjmuje z zadowoleniem. Nie ma więc powodu odgrywać się na Polsce.

Oprócz deklaracji poprawy stosunków Ławrow przywiózł do Warszawy propozycję współpracy energetycznej, w tym możliwość włączenia Polski do konsorcjum budującego Gazociąg Północny.

- Ta oferta Moskwy nic nie kosztuje, nie jest też grą bez pokrycia. Im większa liczba uczestników, tym większe szanse na realizację projektu. Dlatego zaproszenie dostaną pewnie wszystkie kraje, koło których ma przebiegać ta rura.

Jeśli Polska odmówi, Rosja nic nie straci. Prace idą zgodnie z planem. Moim zdaniem nie ma realnej siły, która mogłaby zablokować jej powstanie. Przyłączenie się do budowy Gazociągu Północnego to moim zdaniem racjonalny wybór dla Polski, ale nikt go nie będzie narzucał wam siłą.

* Fiodor Łukianow - ekspert ds. międzynarodowych, redaktor naczelny pisma "Rossija w globalnoj politikie" związanego z rosyjskim MSZ

Copyright © Agora SA