Warszawa: Trzy demonstracje partyjne w 1 dzień

Warszawa, sobota, godz. 13. PiS gromadzi się na masówce pod Pałacem Kultury i Nauki - tam zawsze manifestowano poparcie. W tym czasie LPR będzie już pod NBP na ul. Świętokrzyskiej. Kilka ulic dalej maszeruje Platforma Obywatelska niewykluczone, że wsparta przez polityków centrolewicy.

Początek weekendu w stolicy zapowiada się ekscytująco. Partie polityczne wychodzą z parlamentu na ulice.

Kilka tygodni temu "błękitny marsz" - protest antyrządowy - ogłosiła PO. Niemal natychmiast zapowiedziała kontrmarsz "Białej róży" LPR.

Wczoraj nieoczekiwanie dołączył PiS.

- Partia Kaczyńskich zreflektowała się, że Liga swoim marszem może przejąć w stolicy rolę obrońcy rządu, i ruszyły gorączkowe przygotowania - przynajmniej tak twierdzi poseł Ligi Krzyszof Bosak.

PiS: - To nie nasz pomysł, ale warszawiaków. Ludzie masowo zgłaszają się do nas, prosząc o manifestację, w której mogliby okazać poparcie dla rządu IV RP. PiS spodziewa się kilku tysięcy osób - zapewnia Wojciech Dąbrowski, szef partii rządzącej w Warszawie.

Nieco mniej spontaniczną wersję przedstawia poseł Marek Suski, lider PiS na Mazowszu: - Będzie zwarcie naszych szeregów. W ludziach jest chęć jazdy na manifestację. W swoim okręgu hasło rzuciłem w poniedziałek, właśnie zbierane są deklaracje, kto jedzie i jak, ile potrzeba autokarów - kreśli sytuację. - Po tym, co pokazał TVN, nie mamy powodów do dumy, ale nie może być tak, by wypowiedź jednego podpuszczonego posła wywracała cały rząd.

Platformę, która spotyka się na pl. Piłsudskiego nieopodal Grobu Nieznanego Żołnierza, chce poprzeć samorządowy blok centrolewicy.

Marek Borowski, kandydat centrolewicy na prezydenta Warszawy: - Nie chcę się narzucać czy robić min. Ale po reakcjach Kaczyńskiego na "taśmy prawdy", po wiecu, który zaczął od słowa "przepraszam", a skończył na ZOMO i innych obelgach, uważam, że powinniśmy wspólnie zademonstrować przeciwko dalszym rządom szaleńców.

- Jestem otwarta na rozmowy - powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz, kandydatka PO na prezydenta Warszawy.

Sytuacja zaniepokoiła Kazimierza Marcinkiewicza, komisarza Warszawy. Wczoraj zaapelował do liderów PO i LPR Donalda Tuska i Romana Giertycha o odwołanie imprez.

- Wolność demonstrowania jest bardzo ważna. Jednak dochodzą do mnie sygnały, że marsze chcą zakłócać organizacje skrajne, ale nie mogę ujawnić jakie. Można przecież debatować w inny sposób - przekonywał Marcinkiewicz.

- Czy zgodzi się Pan na organizację wiecu PiS? - pytamy byłego premiera.

- Nic o tym nie wiem. Ale na pewno tak. Wiec to co innego, bo nie blokuje ruchu w mieście i łatwiej go zabezpieczyć. Ale i tak poproszę premiera o jego odwołanie - zapewnił Marcinkiewicz.

Na apel byłego premiera PO i LPR mają taką samą odpowiedź: PiS-owski komisarz działa według instrukcji Jarosława Kaczyńskiego. - Premier chciałby przykryć oba przemarsze wiecem PiS - komentuje Hanna Gronkiewicz-Waltz.

I PO, i LPR przewidują, że na ich marsze przyjdzie po 5 tys. osób.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.