Spór o to, jak pieniądze na podwyżki zaplanowane od października mają trafić do szpitali, trwał od ponad tygodnia. Szef NFZ chciał, by pieniądze przekazać, podwyższając stawki za leczenie. Urzędnicy NFZ mozolnie przeliczali więc, jaki jest wkład pracy lekarzy i pielęgniarek np. w operację wyrostka, a jaki w wyrwanie zęba i o ile w związku z tym podnieść cenę każdego ze świadczeń.
Jednak ustawa uzależnia wysokość wypłaty od wielkości funduszu płac w każdym szpitalu i przychodni. Większość na tej podstawie policzyła już, ile dostanie. I tak wyliczenia szpitali nie zgadzają się z wyliczeniami NFZ. Ministerstwo zaczęło się obawiać, że doprowadzi to do kolejnej fali protestów. Miller nie chciał jednak ustąpić. W piątek Religa złożył na ręce premiera wniosek o jego odwołanie.
Wczoraj się dogadali. Miller zgodził się wydać nowe zarządzenie dotyczące sposobu przekazania pieniędzy na podwyżki, tym razem zgodne z ustawą.
Wniosek o jego odwołanie nie będzie jednak wycofany. Premier otrzymał już od ministra zdrowia wniosek o powołanie na jego miejsce Andrzeja Sośnierza, byłego dyrektora Śląskiej Kasy Chorych, a dziś posła PiS. Rada NFZ wyda opinię w sprawie zmiany prezesa na posiedzeniu w czwartek (nie jest dla premiera wiążąca). Decyzji premiera można się spodziewać w piątek lub sobotę.