Odnaleziono ciało czwartego górnika z kopalni Pokój

Jerzy Stala, 45-letni górnik z kopalni Pokój, nie żyje. Ratownicy dotarli do niego w piątek tuż po godz. 13 w 35. godzinie morderczej akcji.

Ciało górnika zlokalizowano dzięki sygnałowi z nadajnika w jego lampce. Znajdował się w dwumetrowej niszy, tuż obok transformatorów. Było to jego stałe miejsce pracy.

Do potężnego wstrząsu doszło w czwartek nad ranem 790 metrów pod ziemią. 16 górnikom w ostatniej chwili udało się uciec, czterech zostało pod zawałem. Już w pierwszych godzinach odnaleziono trzech z nich - zginęli na miejscu.

Ratownicy zaczęli poszukiwania czwartego górnika - Jerzego Stali. Przez kilkanaście godzin nie było w ogóle wiadomo, gdzie się znajduje. Dopiero wieczorem ratownicy odebrali sygnał z jego nadajnika. Dzieliło ich 12 metrów.

Akcja ratunkowa przebiegała w koszmarnych warunkach. Zawalony chodnik trzeba było odkopywać rękami. W piątek nad ranem ekipy natrafiły na zniszczony kombajn. Aby przedrzeć się dalej, musieli rozcinać metalowe zapory i transportować je na powierzchnię. To znacznie spowolniło akcję. - Przez sześć godzin ratownicy posunęli się zaledwie o pół metra - informował Zenon Kubista, rzecznik kopalni. W końcu okazało się, że zasypany górnik jest tuż za zgniecionymi obudowami, bliżej, niż wskazywał na to sygnał.

Niestety, gdy ratownikom udało się dotrzeć do kolegi, nie dawał on znaków życia. Lekarz pracujący w kopalni stwierdził zgon. Górnika prawdopodobnie zabiły kamienie i resztki obudowy. Zwłoki wywieziono na powierzchnię dopiero wieczorem.

Jerzy Stala był elektrykiem, osierocił dwójkę dzieci. Na kopalni pracował od 24 lat, do emerytury zostało mu zaledwie 15 miesięcy.

Prezes Wyższego Urzędu Górniczego Wojciech Bradecki powołał specjalną komisję do zbadania przyczyn i okoliczności wypadku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.