Czarny PR w służbie sieci sklepów Biedronka

Nowa odsłona w walce Biedronki z poszkodowanymi przez nią pracownikami.

Prawnik Biedronki sugeruje, że Stowarzyszenie Poszkodowanych przez Biedronki dostaje pieniądze z zagranicy. Dowód? Tekst reklamowy w "Trybunie" na zamówienie właściciela Biedronki.

Od kilku lat między byłymi pracownikami Biedronki a właścicielem sieci marketów spółką Jeronimo Martins Dystrybucja trwa sądowa wojna. Toczą się procesy o godziny nadliczbowe (sąd w Poznaniu przyjął zbiorowy pozew stu pracowników, którzy walczą o wypłatę ok. 2 mln zł zaległych pensji), jest prokuratorskie śledztwo w sprawie wyzysku pracowników Biedronek.

Stowarzyszenie Poszkodowanych przez Biedronkę poprosiło ministra o zajęcie się sprawą "tzw. układu poznańskiego - nieformalnych więzi pomiędzy organami prokuratury i zarządami JMD, czego efektem jest nieudolność i przedłużanie się postępowań karnych". Coś musiało być na rzeczy, bo śledztwo decyzją prokuratora krajowego zostało zabrane z Poznania do Krakowa.

JMD zarzut uznało za bezpodstawny. W pozwie o ochronę dóbr osobistych przed warszawskim sądem domaga się przeprosin i zasądzenie 50 tys. zł na PCK.

Tymczasem Stowarzyszenie wystąpiło do warszawskiego sądu o zwolnienie od kosztów i przyznanie pełnomocnika z urzędu.

Pełnomocnik JMD mec. Dariusz Skuza zareagował natychmiast wnioskiem przeciw. Napisał do sądu, że Stowarzyszenie "korzysta z wieloosobowej grupy prawników", a pismo do sądu kończył sugestią: "Stowarzyszenie najprawdopodobniej korzysta w swej działalności ze środków, które spływają z zagranicy. Jedną z tych organizacji - jak donosi prasa - jest m.in. niemiecka Fundacja im. Friedricha Eberta". Na dowód mec. Skuza dołączył "kopię artykułu prasowego" zamieszczonego w "Trybunie".

Tekst w Trybunie "Komu przeszkadza Biedronka?" zajmuje ponad pół strony. Atakuje Stowarzyszenie, mec. Lecha Obarę, który reprezentuje je w kilku sprawach, media. Stawia kilka tez: chodzi o wielkie pieniądze jakie można "wyrwać z gardła wielkiej sieci handlowej"; mec. Obara i inni prawnicy nie reprezentują b. pracowników Biedronek charytatywnie; "minister Ziobro "buduje tanią popularność na plecach Biedronki"; "tłem sprawy są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze, pieniądze".

Z tekstu wynika, że jednym ze "sprzymierzeńców i donatorów" Stowarzyszenia jest niemiecka Fundacja im. Friedricha Eberta. Pada też sugestia o finansowanie Stowarzyszenia przez konkurencyjne niemieckie sieci handlowe. - Ile daliście na Stowarzyszenie - pytamy w Fundacji im. Eberta. - Ani złotówki - odpowiada zdziwiony Krzysztof Getka z fundacji. Dodaje: - To wszystko, co jest napisane w tym tekście na nasz temat jest bzdurą. To bez szacunku dla faktów, powstał po to, żeby komuś dokuczyć. Jesteśmy transparentni, informacje o nas są na www.feswar.org.pl.

"Artykuł prasowy" z "Trybuny" okazał się być reklamą. Wynika to z pisma, które otrzymał Edward Gollent, prezes Stowarzyszenia od redaktora naczelnego "Trybuny". Czytamy w nim: "Zleceniodawcą zamieszczenia tego ogłoszenia była Agencja Reklamy Anon, działająca na rzecz spółki Jeronimo Martins, właściciela sieci handlowej Biedronka". Reklama ukazała się 22 maja, a już następnego dnia złożył ją w sądzie, jako "kopię artykułu prasowego" pełnomocnik JMD mec. Skuza.

- Trudno mi uwierzyć, że pełnomocnik JMD nie wiedział, z czym ma do czynienia - mówi Gollent.

- Z czymś takim się nie spotkałem. To wprowadzenie sądu w błąd - uważa Adam Bodnar z Fundacji Helsińskiej.

- W jakim świetle stawia pana, pełnomocnika JMD, posłużenie się reklamą tej firmy w sporze sądowym? - pytam mec. Skuzę.

- Uzyskałem ten tekst od firmy monitorującej media. Nie wiem, czy to jest reklama. To sąd ustali czy i z jakich źródeł finansowane jest Stowarzyszenie - odpowiada mec. Skuza.

Mec. Obara tak komentuje sprawę: - To jest granie na najniższych instynktach, ale raczej uznam, że po prostu przekroczono granice śmieszności.

Stowarzyszenie planuje złożyć w sadzie prywatny akt oskarżenia o zniesławienie.

Rzecznik JMD nie zareagował na naszą prośbę o kontakt.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.