Melduj się w schronisku, bo zapłacisz mandat

Funkcjonariusze straży granicznej przemierzają Tatry i karzą mandatami turystów, którzy nie mają meldunku w strefie nadgranicznej. Pogranicznicy egzekwują przepisy istniejące od czasów zakończenia II wojny światowej

Wiktor Rybka z Rzeszowa razem ze znajomymi kilka majowych dni spędził w Tatrach. Na nocleg wybrali schronisko na hali Ornak w Dolinie Kościeliskiej. Późnym wieczorem, w trzecim dniu pobytu w schronisku, na hali Ornak pojawiła się straż graniczna.

- Około godziny 22 do schroniska wbiegło dwóch pograniczników - relacjonuje student z Rzeszowa. - Jeden biegał pomiędzy rozłożonymi na podłodze śpiworami, nie zważając na to, czy ktoś w nich śpi, czy nie. Dwie turystki z Niemiec, które też nocowały w schronisku, były przerażone, nie wiedziały, co się dzieje.

Strażnicy zażądali od turystów dokumentów.

- Pięciu turystom, mnie i czterem, którzy tuż przed przybyciem funkcjonariuszy dotarli do schroniska, oświadczyli, że złamaliśmy przepisy - opowiada Wiktor Rybka. - Chodziło o to, że nie mamy tymczasowego meldunku w schronisku. Bardzo się zdziwiłem, bo w schronisku przebywałem już trzy dni i przedstawiłem w recepcji swoje dokumenty. Myślałem, że to wystarczy.

Takie tłumaczenie nie przekonało funkcjonariuszy. Na turystów nałożyli po 200 zł mandatu. Reszta turystów miała meldunek. - Chciałem wyjaśnić sytuację, ale usłyszałem, że mandat może sięgnąć 500 zł i mogę zostać zakuty w kajdanki i sprowadzony do Zakopanego jako przestępca - dodaje student.

Rybka na razie nie zapłacił mandatu. Odwołał się do komendanta straży granicznej. Zastanawia się też, czy nie skierować sprawy do sądu. - Jeden z funkcjonariuszy uświadamiał mnie, że taki proces nie będzie mi się kalkulował. Bo przez długie miesiące musiałbym dojeżdżać na rozprawy do Zakopanego.

W karpackim oddziale straży granicznej - który pilnuje granicy w Tatrach - usłyszeliśmy, że kontrole turystów w schroniskach są rutynowymi czynnościami wykonywanymi przez pograniczników nieprzerwanie od zakończenia II wojny światowej. Funkcjonariusze prowadzą je systematycznie, w każdym miesiącu urządzając nalot na któreś z tatrzańskich schronisk. Egzekwują przepisy o obowiązku zameldowania się podczas pobytu turysty w strefie nadgranicznej. Według straży granicznej to turysta musi o to zadbać, wyraźnie żądając od obsługi schroniska takiego meldunku.

- Przepisy meldunkowe wymagają, aby obywatel polski zameldował się w miejscu czasowego pobytu w ciągu 24 godzin, a cudzoziemiec w ciągu 48 godzin - poinformował "Gazetę" kapitan Marek Jarosiński, rzecznik karpackiego oddziału straży granicznej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.