Pielgrzymka ze Wschodu

Kilkanaście tysięcy wiernych z Białorusi, Ukrainy i Rosji modliło się w niedzielę z Benedyktem XVI na krakowskich Błoniach. Wszystkich pozdrowił papież i kardynał Stanisław Dziwisz

Najdłuższą drogę - pięć tysięcy kilometrów pociągami i busami - pokonało 15 wiernych z rzymskokatolickich parafii w Surgucie i Tobolsku na Syberii. - Czekaliśmy na Jana Pawła II w Rosji, ale nie zdążył przyjechać. Postanowiliśmy więc za Benedyktem XVI ruszyć śladami zmarłego papieża po Polsce - mówił ks. Jarosław Mitrzak, proboszcz parafii z Surgutu nad Obem ("cztery razy większej od Polski").

Najliczniejsze grupy pochodziły z Białorusi i Ukrainy. Lwów, Odessa, Żytomierz, Mińsk, Grodno... Łacinnicy i grekokatolicy sadowili się jak najbliżej ołtarza. Część sektora C wyglądała w nocy jak białoruskie miasteczko. Biało-czerwono-białe flagi zdobiły szczyty namiotów, te same podczas nabożeństwa powiewały na wprost papieża. - Białoruś to nie tylko Łukaszenko. Jesteśmy, aby przypominać o nas i poznać bliżej Ojca Świętego - szykował się po północy do spowiedzi ks. Sergiej Matiuszonek z Mołodeczna pod Mińskiem.

Aż kilkadziesiąt grup przyjechało ze lwowskich diecezji - łacińskiej grecko-katolickiej. Podczas nabożeństwa papież pobłogosławił m.in. kopię obrazu z łacińskiego Sanktuarium Matki Boskiej Letyczowskiej na Ukrainie. - Za Związku Radzieckiego w naszym kościele była fabryka, a potem magazyn. Dopiero kilkanaście lat temu odzyskaliśmy go dla parafii - streszczała dzieje 400-letniego klasztoru dominikanów Marija Ochocka, nauczycielka muzyki i parafialna organistka.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.