Prokuratura: kacze żarty to nie przestępstwo

W demokratycznym kraju obywatele mają prawo rozsyłać informacje na temat głowy państwa - uznała prokuratura i umorzyła śledztwo przeciwko renciście z Elbląga.

Przed komputerem 50-letni pan Aleksander z Elbląga spędza codziennie po kilka godzin, koresponduje za pomocą e-maili z ludźmi z całej Polski. Nie ukrywa, że prezydent Lech Kaczyński i jego brat Jarosław nie są jego ulubieńcami. Uznał, że doskonałym żartem będzie przesyłanie znajomym wyłowionych w internecie karykatur obydwu polityków: obrazków z kaczorami-aniołkami albo kaczek z napisem: "A teraz kochani wyborcy... pocałujcie nas w kupry!".

E-maile trafiały m.in. do jego znajomego z Wrocławia. Ten poczuł się urażony i zawiadomił prokuraturę. Wyjaśnienie sprawy zajęło kilka tygodni. Doszło nawet do przeszukania w mieszkaniu. Wczoraj rzecznik elbląskiej prokuratury Jolanta Rudzińska poinformowała, że postępowanie umorzono.

- Czyn nie zawiera znamion przestępstwa. Ani treść rysunków, ani osoba, która je rozesłała, nie znieważyły prezydenta RP - mówi prokurator. - W demokratycznym kraju obywatele mają prawo rozsyłać informacje na temat głowy państwa, mimo że mogą być one uznane za niepochlebne. Polskie i unijne prawo gwarantuje obywatelom prawo do krytyki i swobody wyrażania poglądów.

Pismo o umorzenie zostało wczoraj wysłane do Kancelarii Prezydenta, który jest stroną w sprawie. Decyzja prokuratury jest nieprawomocna.

- To wszystko kosztowało mnie masę nerwów, więc jestem zadowolony z umorzenia - powiedział nam pan Aleksander. - Nadal uważam, że tego postępowania w ogóle nie powinno być. Żyjemy jednak w coraz bardziej dziwnym kraju, w którym wszystko może się jeszcze zdarzyć.

Copyright © Agora SA