Burmistrz Zakopanego: ONR to też obywatele

Po naszym czwartkowym artykule o kontaktach władz Zakopanego z faszyzującą organizacją została zawieszona jej strona internetowa, na której znajdowały się zdjęcia burmistrza Piotra Bąka z neofaszystami. Burmistrz nie widzi jednak nic złego w spotkaniach z ultranacjonalistami z Obozu Radykalno-Narodowego

Bąk jest harcmistrzem Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. W 1990 r. związał się z zakopiańskim samorządem. Pod Tatrami uważa się go za człowieka Adama Bachledy-Curusia - byłego burmistrza miasta, członka władz krajowych AWS i rady programowej Radia Maryja. W latach 1995-2001 był jego zastępcą w magistracie, później sam został burmistrzem. Stoi na czele prawicowego Klubu im. Zamoyskiego, który rządzi Zakopanem. Publicznie wyraża swoje sympatie do PiS. Ostatnio zasłynął w całej Polsce akcją bojkotu niezależnego od magistratu "Tygodnika Podhalańskiego". Wcześniej władze miasta m.in. zakazywały artystom ludowym sprzedaży na Krupówkach drewnianych figurek nagich górali. Oburzały się także na plakat promujący Zakopane, na którym przedstawiono szczyt Giewontu z wbitą ciupagą zamiast krzyża.

Bartłomiej Kuraś: Dlaczego spotyka się Pan z członkami Obozu Radykalno-Narodowego?

Piotr Bąk: Byłem w ich siedzibie na spotkaniu o charakterze historycznym, w którym uczestniczyło wiele osób. Przekazywano na nim przedwojenny sztandar Stronnictwa Narodowego.

Zapraszał Pan ONR-owców na spotkania do magistratu?

- Tak. Ale co z tego? Ci ludzie są przecież obywatelami Zakopanego. Skoro chcą się spotykać ze swoim burmistrzem, to dlaczego mam im odmawiać.

Choćby z powodu poglądów ONR. Na swojej stronie internetowej ultranacjonaliści żałują, że Holocaust nie zakończył się całkowitą zagładą Żydów.

- Osobiście jestem jak najdalej od poglądów faszystowskich. Ale z tego, co wiem, ONR działa legalnie. Jako burmistrz spotykam się z różnymi ludźmi. Choćby z delegacjami złożonymi z byłych członków komunistycznego aparatu władzy w PRL. Przecież komunizm też był zbrodniczym ustrojem. Czy z tymi ludźmi też nie powinienem się spotykać? ONR nie jest tu wyjątkiem.

To nie wstyd, że swoją pierwszą w Polsce siedzibę taka organizacja otworzyła właśnie w Zakopanem? W dodatku w byłej harcówce Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, którą jako harcmistrz Pan kiedyś zarządzał.

- To nie ja im wynająłem ten lokal. Z tego, co wiem, wynajmują go od szkoły budowlanej, która zarządza dawną harcówką w imieniu starostwa.

Będzie Pan dalej się spotykał z członkami ONR?

- Jeśli o to poproszą, to czemu nie. Nie widzę nic złego w takich spotkaniach.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.