Skazani za wysłanie psa w kartonie niewinni?

Uniewinnienia małżeństwa skazanego za wysłanie w kartonie z Katowic do Torunia szczeniaka chce prokuratura. Ta sama, która ich najpierw za narażenie psa na cierpienie postawiła przed sądem

Adam i Ewa D., lekarze z Katowic, kupili siedmiotygodniowego labradora Frodo w hodowli pod Toruniem. Zapłacili za niego 2 tys. zł i odebrali osobiście. Trzy tygodnie później stwierdzili, że ma on zgrubienie na ogonie i nie nadaje się na wystawy. Zapakowali Frodo do kartonu o wymiarach 67 x 53 x 43 i wysłali pocztą do hodowcy. Do kartonu włożyli rolkę papieru toaletowego, worki na odchody i miskę z wodą, która wylała się najprawdopodobniej już na początku podróży. Na kartonie małżeństwo napisało: "Uwaga pies".

Po 16-godzinnej podróży latem, w 30-stopniowym upale wycieńczony pies zdechł. Karton był pogryziony od środka, bo Frodo próbował się z niego wydostać.

Katowicka prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Adamowi i Ewie D. przedstawiono zarzuty spowodowania zbędnego cierpienia i narażenia szczeniaka na stres. W lutym br. sąd w Katowicach skazał ich na 10 tys. zł grzywny oraz 5 tys. zł na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Sędzia Marta Małachowska uzasadniała wyrok: - Jako lekarze dysponowali wiedzą, jaki wpływ na organizm małego psa będzie miała taka podróż. Nie było jednak dla nich ważne, na jakie cierpienia go narażą.

Sąd ustalił, że zgodnie z regulaminem poczty zwierzęta można przesyłać w koszach lub skrzyniach. Lekarze bronili się, że pracownik poczty przyjął psa w kartonie.

Kilka dni temu ta sama prokuratura, która oskarżyła małżeństwo i doprowadziła do skazania, złożyła apelację. Domaga się uniewinnienia lekarzy. Zarzuca sądowi błąd. "Fakt niedostosowania przez podejrzanych opakowania nie może decydować o ich winie. Nie mogli zrobić nic więcej, aby zwierzę całe i zdrowie dotarło do właścicieli" - czytamy w apelacji. Prokuratura odrzuciła też opinię sądu, że Adam i Ewa D. jako lekarze wiedzieli, na co narażają Frodo. "Są lekarzami, ale nie posiadają wiedzy o hodowli i wychowaniu małych psów" - argumentuje teraz prokuratura. Jako winnego zaniedbań, które doprowadziły do śmierci Frodo, wskazuje pocztę, bo przyjęła psa w kartonie.

Skąd zmiana stanowiska prokuratury? Z informacji "Gazety" wynika, że decyzję w tej sprawie podjął prokurator Krzysztof Sierak, szef Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Wezwał do siebie prokurator, która doprowadziła do skazania lekarzy, i polecił jej napisać apelację na ich korzyść. Prokurator odmówiła, więc na pisemne polecenie zrobiła to jej koleżanka.

Taki przebieg zdarzeń potwierdza Tomasz Tadla, rzecznik prasowy katowickiej prokuratury okręgowej. Zapewnia jednak, że prokurator Sierak nie zna skazanych lekarzy. - Zaangażował się w sprawę, bo wyłapano, że wyrok zapadł z naruszeniem przepisów ustawy o ochronie zwierząt. Mówią one, że odpowiedzialność za transport psa spada na przewoźnika. A to oznacza, że oskarżenie lekarzy było błędem, który staramy się teraz naprawić - tłumaczył Tadla.

Piotr Jaworski, krajowy inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, nie rozumie niekonsekwencji prokuratury: - Zwrócimy się z prośbą do prokuratury o wyjaśnienie tej sprawy.

Prof. Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka nie wyklucza, że zarzuty w tej sprawie powinien dostać także pracownik poczty, który przyjął psa w kartonie. - To jednak nie zwalnia od odpowiedzialności karnej osób, które przesyłkę nadały. Pretekst wniosku o ich uniewinnienie jest dziwny i może rodzić podejrzenia - mówi.

Adam D. nie chciał z nami rozmawiać o sprawie Frodo.

Katowicki sąd apelacją zajmie się na początku maja. Jeśli uniewinni małżeństwo, to prokuratura wystąpi z aktem oskarżenia przeciwko pracownikom poczty.

Copyright © Agora SA