W środę zdjęto z "Wiadomości" materiał o nowym ministrze skarbu Wojciechu Jasińskim i jego związkach z Jarosławem Kaczyńskim. Nowo mianowanego ministra reporter Mikołaj Kunica zapytał, czy razem z Jarosławem Kaczyńskim, z którym znają się od lat, chodził na piwo.
Jasiński: - Tak, bywało.
- Koleżanki?
- To akurat z Jarosławem Kaczyńskim nie.
Wbrew decyzji szefa "Wiadomości" Roberta Kozaka i opinii autora materiału o tym, że takiej formie nie wejdzie on na antenę zdecydował szef TVP 1 Maciej Grzywaczewski.
Zapytany wczoraj przez nas minister Jasiński odmówił komentarza do tej sprawy.
Grzywaczewski tłumaczy "Gazecie", dlaczego dobrze się stało, że materiał spadł z anteny: - Reporter zadał nie za mądre pytanie, bo była w nim dwuznaczność. A my, telewizja publiczna, nie puszczamy materiałów, które są insynuacyjne. I dlatego było to poniżej naszych standardów.
Kunica się broni: - Insynuacja jest ostatnią rzeczą, do której uprawniony jest reporter. Ale sprawy intymne są poza sferą moich zainteresowań. Chciałem tylko pokazać stopień długoletniej zażyłości ministra i prezesa PiS, co zrobiła większość komercyjnych mediów.
Przy okazji ujawnił się ostry spór kompetencyjny: kto może zdejmować materiały "Wiadomości"? Szefem dziennika jest Robert Kozak, ale o zdjęciu tego materiału zadecydował Grzywaczewski, który podkreśla, że jest redaktorem naczelnym i dlatego może ingerować w treść programu. Tymczasem Kozak twierdzi, że z Grzywaczewskim podpisał umowę gwarantującą mu niezależność w przygotowywaniu "Wiadomości". Dziś spór między nimi ma rozstrzygnąć prezes TVP Jan Dworak.
Kunica poszedł na urlop w proteście przeciwko ingerencji szefa TVP 1 w treść "Wiadomości". - Bo dla mnie najważniejszy w tej sprawie jest fakt, że zadziałał stary mechanizm: decyzja przyszła z Woronicza.
Grzywaczewski na to: - Kunicy urlop się przyda na przemyślenie tego, co zrobił.