Za moskiewski basen odpowie architekt

Moskiewski park wodny Transvaalpark pogrzebał przed dwoma laty 28 osób, w tym ośmioro dzieci. Wkrótce przed sądem stanie projektant szklanej kopuły, która zawaliła się na ludzi

Transvaalpark był ogromnym kompleksem rozrywkowym (20 tys. m kw.) ze zjeżdżalniami, zatokami imitującymi morza południowe, sztuczną afrykańską rzeką Limpopo, siłowniami, solariami i kręglarniami. W walentynki, 14 lutego 2004 r., na Rosjan bawiących się w Tranvaalparku runęła ogromna szklana kopuła budynku.

Ludzie ginęli przygniatani betonowym żebrowaniem kopuły i ciężkim szkłem. Część wykrwawiła się od ciętych ran zadanych wielkimi odłamkami szkła. Akcję ratunkową utrudniał 20-stopniowy mróz, który prawdopodobnie uśmiercił część ofiar unieruchomionych w gruzowisku. W katastrofie zginęło łącznie 28 osób, a blisko 200 zostało rannych.

Projektant kopuły Nodar Konczali już w dniu katastrofy zaczął popierać hipotezę o ataku terrorystycznym. Prokuratura po 20-miesięcznym śledztwie wykluczyła jednak wersję o zamachu czy też o niedbalstwie gospodarzy Transvaalparku, którzy mieliby niedostatecznie często odśnieżać szklany dach. - Kopuła zawaliła się wskutek wielu błędów konstrukcyjnych, które nałożyły się na siebie i współzadziałały w jednym tragicznym momencie - ogłosiła przed miesiącem prokuratura. W Transvaalparku m.in. źle zaprojektowano wentylację. Para wodna przenikała do betonowych elementów kopuły, a chlor z basenów przyspieszył korozję prętów zbrojeniowych. Wilgoć w dachu zamarzła pod wpływem mrozów i lód rozkruszył konstrukcję.

Proces sądowy rusza 3 lutego. Na ławie oskarżonych obok architekta zasiądzie też były szef moskiewskiego nadzoru budowlanego. W 2001 r. zatwierdził on wadliwy projekt, a potem zezwolił na użytkowanie Tranvaalparku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.