Senator Jarzembowski wraca do dziennikarstwa

Dziennikarze protestują przeciw powrotowi Ryszarda Jarzembowskiego, byłego SLD-owskiego wicemarszałka Senatu, do pracy w publicznym Radiu PiK. Kiedy kilka lat temu wiceprezesem tego radia został działacz SLD, dziennikarze milczeli - mówi Andrzej Tomczak ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. - Jak rozumiem, w korytarzu czuć już zapach nowej władzy

Ostatnie wybory parlamentarne to dla Jarzembowskiego klęska - zajął dziewiąte miejsce i pierwszy raz od 15 lat nie został senatorem. Przypomniał sobie jednak, że w publicznym Radiu Pomorza i Kujaw od 1991 r. czeka na niego etat dziennikarza. Zgłosił się już do Bydgoszczy i ustalił warunki powrotu do rozgłośni. Na antenie ma się pojawić w przyszłym tygodniu.

Strzał w plecy

- Nie mam wyjścia, muszę przyjąć do pracy pana Jarzembowskiego - mówi Maciej Pakulski, prezes Radia PiK.

Poseł lub senator po uzyskaniu mandatu ma prawo do urlopu bezpłatnego w swoim miejscu pracy. Pracodawca musi zgodzić się na urlop. Mało tego - po zakończeniu kadencji musi przyjąć byłego parlamentarzystę na to samo stanowisko, które pełnił przed wyborami, i nie może go zwolnić przez dwa lata. W przypadku Jarzembowskiego oznacza to, że w PiK ma pewną posadę do emerytury.

Dziennikarze radia protestują. Wydali oświadczenie: "Szanujemy prawo i wiemy, że powrót Jarzembowskiego nie narusza żadnych przepisów, ale jest sprzeczny z zasadami panującymi w demokratycznych mediach. Odwołujemy się do honoru i odpowiedzialności marszałka, prosząc, by wycofał się z podejmowania jakiejkolwiek działalności w Polskim Radiu PiK. W przeciwnym razie podważy sens pracy wielu dziennikarzy oraz zdyskredytuje wizerunek rozgłośni w oczach opinii publicznej".

Cezary Wojtczak, szef informacji Radia PiK, tłumaczy: - Senator swoimi kontrowersyjnymi wypowiedziami wiele razy udowodnił, że publiczna rozgłośnia to nie jest dla niego najlepsze miejsce pracy.

Przypomnijmy niektóre poglądy Jarzembowskiego, byłego sekretarza PZPR we włocławskich Azotach. O Józefa Piłsudskim mówił w TVP: "On się różnymi zgłoskami zapisał w historii. Nie tylko złotymi. Jeśli dyrektorka nadal chce nadać szkole imię Piłsudskiego, trzeba się zastanowić, czy osoba nierozsądna powinna pozostawać na tak ważnym stanowisku". Żołnierzy Armii Krajowej nazwał "ludźmi, którzy strzelali w plecy milicjantom ochraniającym parcelację majątków obszarniczych". Za swój cięty język przegrał sprawę z Henrykiem Kierzkowskim, swoim kolegą z SLD we Włocławku. Nazwał go "polityczną padliną".

Odwaga potaniała

- Trzeba zmienić prawo - mówi Andrzej Tomczak z zarządu głównego SDP. - Nie może być tak, że Jarzembowski, filar SLD-owskiej propagandy, pracuje w publicznym radiu, które z założenia powinno być apolityczne. Dlatego jeszcze w tym tygodniu złożę propozycję zmian na posiedzeniu władz SDP. Pracownik każdej firmy, który zostaje parlamentarzystą, powinien mieć możliwość po skończeniu kadencji powrotu na stare miejsce. Z tego przywileju muszą być jednak wyłączeni dziennikarze publicznych mediów.

Sławomir Jeneralski, poseł SLD i były prezenter telewizyjnych "Wiadomości" (za czasów Roberta Kwiatkowskiego), nie zgadza się z Tomczakiem: - Znam wielu dziennikarzy, którzy mieli romans z polityką i udanie wrócili do pracy w mediach. Jarosław Gugała, dziś prezenter "Wydarzeń" w Polsacie, był ambasadorem, to polityczne stanowisko. Nikt nie zarzuca mu stronniczości. Podobnie Grzegorz Miecugow z TVN, były współpracownik Macieja Płażyńskiego - dla wielu dziennikarzy jest wzorem. Mam wrażenie, że Jarzembowski jest tak ostro krytykowany, bo pochodzi z SLD. W myśl zasady - walić w czerwonego. Kiedy Tadeusz Zwiefka, wieloletni dziennikarz TVP, kandydował na eurodeputowanego z PO, nie słyszałem głosów oburzenia.

Protest dziennikarzy z PiK nie podoba się też Tomczakowi z SDP. - Dziś, kiedy zmiany w ustawie medialnej są faktem, odwaga potaniała. Kilka lat temu wiceprezesem tego samego radia został działacz SLD Norbert Krawczyk. Ci sami dziennikarze, którzy teraz wydają oświadczenia, wtedy milczeli.

Powinienem się przydać

Sam Jarzembowski nie chce rozmawiać z "Gazetą". Udzielił wywiadu lokalnym dziennikarzom, w którym tłumaczy: "Mam duże doświadczenie w pracy parlamentarnej, kontakty - to się powinno przydać w pracy dziennikarza. A moją wiarygodność potwierdziłem czterokrotnym wyborem na parlamentarzystę. Ci wszyscy, którzy mają wątpliwości, czy potrafię być bezstronny, już niebawem się przekonają, że tak. Poza tym radio publiczne nie ma wykonywać ukłonów tylko i wyłącznie pod adresem rządzących, nie powinno patrzeć jednym okiem, ale dostrzegać całą złożoność. Do tego potrzeba wielu punktów widzenia".

- Czym Ryszard Jarzembowski będzie się zajmował w radiu? - pytamy Pakulskiego, prezesa PiK.

- Prawo jest w tej materii precyzyjne. Wróci na to samo stanowisko, z jakiego odchodził, czyli dziennikarskie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.