Sejmowa awantura o budżet

Wczoraj w Sejmie doszło do takiej awantury między opozycją a partią Kaczyńskich, że kiedy na naradę kierownictwa Sejmu, co z tym robić, wszedł szef MSWiA Ludwik Dorn, ktoś zażartował: - Chce nas wziąć w kamasze. Ale wieczorem jakoś się dogadali.

To był jeden z najdziwniejszych dni sejmowych. Na godzinę przed początkiem obrad marszałkowie jeszcze nie ustalili, co będzie rozpatrywane. Nie było jasne, czy w tym tygodniu dojdzie do głosowania nad budżetem.

Tymczasem jest to kluczowa ustawa dla tego Sejmu. Jeśli bowiem prezydent Lech Kaczyński nie dostanie budżetu na biurko do 19 lutego, może rozwiązać Sejm.

Dlatego wszyscy posłowie, oprócz PiS, chcieli, aby Sejm głosował nad budżetem w najbliższą sobotę. Marszałek Marek Jurek (PiS) zaś, aby je przenieść na 24 stycznia. Dzięki temu do 19 lutego budżet mógłby nie zdążyć przejść przez Senat, wrócić do Sejmu z poprawkami Senatu i wylądować u prezydenta.

PiS nie dogadał się z opozycją co do terminów budżetowych. Nie chciał. Potrzebny jest mu bowiem straszak na opozycję.

Liczy na to, że Samoobrona i LPR ze strachu przed szybkimi wyborami znów poprą mniejszościowy rząd PiS.

Jarosław Kaczyński przechadzał się po Sejmie i mówił dziennikarzom: "To trzeba w końcu jakoś zakończyć - albo porządna koalicja w tym parlamencie, albo jednak wybory". Wczoraj w "Polityce" posłowie mogli przeczytać, że prezes PiS zastanawia się, czy uda się ten parlamentarny "układ utrzymać i naprawić mechanizm, który do 29 grudnia działał dobrze". Przypomnijmy: 29 grudnia wrył się tak dobrze w pamięć prezesa PiS, bo wtedy LPR i Samoobrona zagłosowały przeciw PiS nad ustawami o "becikowym" i wyborami na prezydenta Warszawy.

Jak prezes PiS chce naprawiać ten mechanizm? Opozycję "zachęcał" do współpracy, strasząc wyborami.

PiS grał na wszystkich skrzypcach - politycy PiS zaczęli dzwonić do dziennikarzy: "Wybory 9 kwietnia". A dziennikarz po takim telefonie zaraz pyta polityków, co o tym myślą, i wiadomość się rozchodzi. To też sposób nacisku na opozycję.

Na dodatek premier Marcinkiewicz podesłał do Sejmu autopoprawkę do budżetu. I ta autopoprawka stała się dla PiS zasłoną dymną - trzeba ją wydrukować, doręczyć posłom i dać tydzień na czytanie.

Obrady Sejmu zaczęły się po południu od potyczki - marszałek Jurek kontra LPR, PO, SLD. Zaczął wicemarszałek Marek Kotlinowski (LPR). Zażądał głosowania nad budżetem w sobotę. I zażądał, żeby zaraz głosować nad jego wnioskiem. Jurek odmówił. Kolejni posłowie LPR, PO, SLD domagali się głosowania nad wnioskiem Kotlinowskiego. W końcu wymogli przerwę i zebranie Konwentu Seniorów (marszałkowie i przedstawiciele klubów).

Wszyscy czekali na marszałka Jurka u niego w gabinecie. Ten najpierw naradzał się z kolegami z PiS, ale przyszedł.

W pewnym momencie przyszedł też minister spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn. - Chce nas wziąć w kamasze - dowcipkował ponoć jeden z członków Konwentu, bo tak Dorn groził protestującym lekarzom.

Konwent się nie dogadał i po powrocie na salę marszałek nie poddał wniosków opozycji pod głosowanie. Opozycja waliła w pulpity, a w tle przemawiał minister rolnictwa. Potem wyszła i zaczęła naradzać się nad odwołaniem marszałka Jurka.

Po 19, kiedy obrady prowadził już nie Jurek, ale wicemarszałek Kotlinowski (LPR), sala była pustawa. Nagle zaczęła się zapełniać. Pojawili się posłowie wszystkich partii, z wyjątkiem PiS. Było jasne, że coś się szykuje.

Kotlinowski zarządził głosowanie nad wnioskami opozycji o głosowanie budżetu w sobotę. Protestować zaczął szef klubu PiS Przemysław Gosiewski, ale Kotlinowski wyłączył mu mikrofon. - Wszystko zostało powiedziane przed południem - stwierdził, a jego słowom towarzyszyły oklaski posłów i śmiech.

Kiedy do Kotlinowskiego podszedł marszałek Jurek, Kotlinowskiemu się wyrwało: - Przepraszam cię bardzo. Ale Jurka do fotela marszałka nie dopuścił. Później dodał: - Marszałek Sejmu powierzył mi prowadzenie obrad w tym czasie.

- To była ostra jazda. Doszło do niebywałego naruszenia prawa w Sejmie - mówił potem w TVN24 marszałek Jurek.

Opozycja wygrała ponad 250 głosami, przeciw 11 obecnym na sali posłom PiS. Budżet ma być głosowany w sobotę.

Platforma i SLD chcą odwołać Jurka.

Późnym wieczorem Samoobrona i LPR dogadywały z PiS koalicję, zwaną programową: poparcie w Sejmie w zamian za uwzględnianie ich pomysłów w sprawach prywatyzacji czy polityki społecznej. Ale Dorn skomentował: - O koalicjach będziemy mówić, gdy ostygną gorące głowy.

Jurek odwiedził prezydenta Kaczyńskiego i opowiedział o swoich wczorajszych przygodach w Sejmie. Prezydent - jak oświadczył jego rzecznik Maciej Łopiński - wysłuchał go "z zatroskaniem o polski parlamentaryzm".

Copyright © Agora SA