Pozwoliła katować wnuka. Bała się, więc milczała

54-letnia Ewa W. stanęła w poniedziałek przed sądem pod zarzutem nieudzielenia pomocy wnukowi katowanemu przez jej syna. Sama poddała się karze. Wyrok - dwa lata więzienia w zawieszeniu. Pobity Kubuś jest dziś kaleką

Kuba trafił do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w połowie stycznia. Był w stanie krytycznym - nieprzytomny, miał złamania kości czaszki, sińce na policzkach, zakrwawione oczy. Lekarze przez kilka dni walczyli o jego życie. Teraz wiadomo, że dziecko do końca życia będzie kaleką.

Prokuratura wskazała dwoje winnych: ojca, który znęcał się nad dzieckiem, i babcię, która widziała ciężko pobitego wnuka, ale nie wezwała lekarza. Dopiero ciotka zaniosła chłopca do przychodni.

Babcia - 54-letnia Ewa W. - stanęła wczoraj przed śródmiejskim sądem rejonowym. Przyznała się do winy. - Nie sądziłam, że Kubuś ma takie poważne obrażenia - mówiła w prokuraturze. - Przykładałam mu rumianek i siniaki ładnie schodziły. Bałam się Marcina, krzyczał na mnie. Nie pozwolił nikogo zawiadomić. Bardzo żałuję, że nie wezwałam wtedy pomocy.

Ewa W. poprosiła o ukaranie bez procesu. Jej obrońca zaproponował karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu. Prokurator Agnieszka Rurak nie protestowała, ale podkreśliła: - Oskarżona musi mieć świadomość, że dopuściła się grzechu zaniechania, a jego skutkiem jest kalectwo wnuka.

Na taki wyrok zgodzili się też sędziowie. - Ewa W. była w trudnej sytuacji - przyznała sędzia Anna Starczewska. - Wiedziała, że zawiadamiając lekarza czy policję, narażała syna na odpowiedzialność karną. Tragedia wnuka jest także jej tragedią. Wie, że Kubuś nie będzie mógł chodzić, śmiać się i bawić jak normalne zdrowe dziecko.

Dla babci Kubusia proces się skończył. Dla jej syna nie. Marcin W. stanie przed sądem w połowie grudnia. Ewa W. ma prawo odmówić zeznawania przeciwko synowi. Prokurator Agnieszka Rurak apelowała do niej: - Czas milczenia się skończył. Kubuś nigdy nie powie, co się wydarzyło w jego krótkim życiu. Pani musi się stać jego oczami i ustami. Nie można się solidaryzować z oprawcą.

Kubuś ma teraz rok. Jest w ośrodku opieki długoterminowej w Częstochowie. Ośrodek adopcyjny szuka dla niego rodziny. Podczas śledztwa malec był kilka razy badany przez lekarzy sądowych. Ich ostatnia opinia jest przerażająca - dziecko nie będzie zdolne do samodzielnego życia. Stwierdzono u niego postępujący zanik mózgu. Malec nie widzi, nie siedzi. Ostatnio zaczął słyszeć na jedno ucho i gaworzyć. Ale to nie oznacza, że nauczy się mówić.

Marcinowi W. grozi do dziesięciu lat więzienia.

Copyright © Agora SA