Komentarz - Piotr Stasiński

Kiedy przychodzą o 5 rano aresztować, czyją teczkę wyjąć

- Jeśli pan sobie wyobraża, że zbierze się trzech polityków PiS, żeby decydować, komu w Polsce zrobić postępowanie karne, kogo o 5 rano aresztować albo czyją teczkę wyciągnąć, to zgody na to nie będzie - powiedział Jan Rokita do Kazimierza Marcinkiewicza w poniedziałek w nocnej audycji Moniki Olejnik w TVP. - Nie mamy poczucia bezpieczeństwa, gdyby PiS chciało wszystkie resorty siłowe mieć w swoim ręku, pod kontrolą swoich polityków. Grozi to manipulacjami całym tym obszarem stosowania prawa.

Rokicie chodzi o MSWiA, służby specjalne i Ministerstwo Sprawiedliwości wraz z prokuraturą.

To ciężkie podejrzenie. Zwłaszcza że i Rokita, i Kaczyńscy z opozycji demokratycznej w PRL dobrze wiedzą, co to znaczy, jak przychodzą o 5 rano. Świadectwa tak głębokiej nieufności do partii Kaczyńskich, z którą PO ma naprawiać państwo, do tej pory nie słyszeliśmy. W tej naprawie na modłę PiS Platforma wietrzy nadużycia. I to dokładnie takie, jakie obie partie obiecały wykorzenić - po skandalach w wykonaniu organów ścigania dyspozycyjnych wobec SLD.

Przestroga Rokity może być tylko taktyczna. Może by tak nie straszył, gdyby wynik wyborów był odwrotny, a resorty siłowe rozdawała Platforma.

Ale zwykły człowiek - po słynnych sprawach Wójtowicza, Modrzejewskiego, Kluski - już wie, co może zrobić nawet demokratycznie wybrana władza, jeśli tej władzy ma za dużo. - Mogą ci zrobić wszystko, czego nie możesz im zabronić - mawiał Yossarian w powieści "Paragraf 22" Josepha Hellera.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.