Czy Szynalska była pijana?

Posłanka Renata Szynalska oskarżona o wypadek drogowy na przejściu dla pieszych zaprzecza przed sądem, by prowadziła po pijanemu. Pokrzywdzony 19-latek domaga się 50 tys. zł.

Proces 35-letniej Renaty Szynalskiej rozpoczął się wczoraj przed sądem rejonowym w Pruszkowie. - Zatrudniona? - zapytała sędzia Katarzyna Kaczor. - Jeszcze przez dwa dni jako poseł - odpowiedziała. Trzy dni po wypadku posłanka SLD zrzekła się immunitetu i zawiesiła członkostwo w partii. To, że z jej winy 21 września ub.r. doszło do wypadku, nie ulega wątpliwości. - Przyznaję się do niezachowania należytej ostrożności - mówiła wczoraj drżącym głosem.

W miejscowości Urzut pod Warszawą uderzyła passatem w przechodzącego przejściem dla pieszych Mariusza W. Jechała prawym pasem. 18-latka przepuścił, zatrzymując się przed przejściem, jadący lewym pasem kierowca opla Mirosław L. - Chłopak przechodził nad wyraz ostrożnie, jeszcze się upewnił, czy drugi pas jest wolny. Gdy był na środku, zauważył nadjeżdżające auto, podskoczył i nastąpiło uderzenie - relacjonował kierowca opla.

Nie wyczuł, żeby Szynalska była po alkoholu. Podobnie jak ofiara (Szynalska z nim rozmawiała, bo był przytomny). - Miałem cały nos we krwi - zastrzegł. Policja, która przyjechała do wypadku - według Szynalskiej - nie miała alkomatu. Posłanka odmówiła odwiezienia na komendę w Pruszkowie. Zrobione cztery godziny później badanie alkomatem wykazało 0,16 i 0,19 promila. Na tej podstawie biegły wyliczył, że w chwili wypadku Szynalska miała ok. promila (taką wartość podał prokurator w akcie oskarżenia). Pobrania krwi odmówiła. - Nie lubię alkoholu, zwłaszcza mocnego. Późnym wieczorem poprzedniego dnia wypiłam dwa piwa - tłumaczyła wczoraj. Za wypadek po pijanemu grozi jej do 12 lat więzienia.

Marcin W. przyszedł do sądu o kuli. - Bóle nóg bardzo odczuwam, przede wszystkim kolan - zeznawał. Chce, by sąd przyznał mu od Szynalskiej 50 tys. zł. - To zaledwie część tego, czego będę się domagał przed sądem cywilnym - zapowiedział jego pełnomocnik mec. Andrzej Krysowski. Szynalska dała już Marcinowi W. 10 tys. zł na fachową rehabilitację. Mężczyzna ćwiczy sam, w domu. - Lekarze mówili, że jeżeli jestem w stanie sam rozruszać nogi, to powinienem to robić sam - tłumaczył.

Kolejna rozprawa w listopadzie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.