Przy uczniach nabieram prędkości - mówi nauczyciele roku

Młody nauczyciel musi być wytrwały. Pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa i nie dać się małym zarobkom oraz biurokracji, która opanowała szkoły

Ile godzin tygodniowo Pan pracuje?

Jacek Świerkocki*: Teoretycznie pensum nauczyciela wynosi 18 godzin. W praktyce trzy razy w tygodniu do domu wracam po 16, dwa razy po 18. Lekcje, spotkania z uczniami, kółka - to wszystko zajmuje czas. Dorabiam, ucząc w szkole średniej, a w weekendy w szkole dla dorosłych. W soboty chodzę na kurs zarządzania oświatą, piszę artykuły.

To nie ma Pan zbyt wiele czasu dla rodziny...

- Robię, co mogę. W polskich realiach nauczyciel nie utrzyma rodziny z jednej pensji. W gimnazjum zarabiam ok. 2,5 tys. Gdyby żona nie pracowała, byłoby nam ciężko. Tym bardziej że mamy dwóch synów: Maciek ma osiem lat, a Wojtek - dziesięć miesięcy. Najgorzej było pięć lat temu, kiedy oprócz chemii miałem zacząć uczyć informatyki. Najpierw sam musiałem nauczyć się mnóstwa rzeczy. Teraz też w domu spędzam czas głównie przed komputerem. Żona nie ma ze mną lekko. Na szczęście sama jest nauczycielką.

Co poradziłby Pan młodemu nauczycielowi?

- Żeby był wytrwały. Zwłaszcza gdy doskwierają mu małe zarobki i zderza swą pasję ze szkolną biurokracją. Musi pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa i zadbać o swą wiedzę. Trzeba też umieć przekazać ją uczniom.

Jak Pan ją przekazuje?

- Na informatyce można sobie pozwolić na otwartość, kontrolowany luz. Bardzo dużo robimy poza lekcjami: na przerwach, kółkach i coraz więcej przez internet. W sieci sprawdzam im teksty, prezentacje. Dzięki internetowi mamy ze sobą kontakt praktycznie przez cały czas. Zaangażowanie uczniów dodaje mi energii, przy nich nabieram prędkości.

Podchodzą na przerwach, pytają?

- Tak. Niestety, coraz częściej ich przepraszam i proszę, by przyszli na następnej przerwie, bo muszę wypełnić formularz albo napisać jakieś sprawozdanie.

Sprawozdanie?

- Szkoły opanowała papieromania. Wszystko trzeba udokumentować. To ogromna strata czasu, który moglibyśmy poświęcić uczniom. 12 lat temu, gdy zaczynałem pracę, szkoła była lepiej zorganizowana. Młodzież w siódmych i ósmych klasach podstawówki wyciszała się, bo musiała podjąć ważną życiową decyzję i wybrać szkołę średnią. Teraz młodzi ludzie nie czują powagi sytuacji, a do gimnazjum przechodzi się automatycznie. A lekcje w klasach, które liczą ponad 32 osoby, to prawdziwa orka. Horror.

Pana recepta na przetrwanie w szkole?

- Optymizm.

Jacek Świerkocki, nauczyciel chemii, matematyki i informatyki z gimnazjum nr 2 w Żorach został Nauczycielem Roku 2005. Konkurs zorganizowały tygodnik "Głos Nauczycielski" i MEN. Pokonał 60 nauczycieli z całej Polski.

Copyright © Agora SA