Lepper zwyciężył pod Płowcami

- Jakby Lepper wygrał, wieś by złapała oddech. A tak to poginiem jak te muchy - mówi Adam Krzysztoforski, sołtys w Płowcach. Szef Samoobrony pobił tu Tuska i Kaczyńskiego tak jak Łokietek w 1331 r. Krzyżaków.

Gdyby to w Płowcach koło Włocławka miała się rozstrzygnąć bitwa o prezydenturę, mielibyśmy głowę państwa już po pierwszej turze. Niemal 67 proc. głosów zdobył tu Andrzej Lepper. Płowce to niewielka wieś: 140 gospodarstw, ponad 800 mieszkańców. Życie toczy się tu wokół sklepu, remizy Ochotniczej Straży Pożarnej, kaplicy oraz podstawówki. Parafia i poczta są w sąsiednich miejscowościach. Raz na rok wieś przeżywa prawdziwe święto. Od kilku lat we wrześniu na polu pod Płowcami odbywa się inscenizacja słynnego starcia polskiego rycerstwa z Krzyżakami.

Podczas niedzielnej bitwy przy urnie (w miejscowej podstawówce) na Leppera zagłosowało 235 osób. Donalda Tuska poparło 39 mieszkańców wsi, a Lecha Kaczyńskiego 23. O cztery głosy więcej od Marka Borowskiego. Skąd się bierze taka siła Leppera w Płowcach? - Dobrze gada i nie owija w bawełnę, to trzeba go popierać - mówi sołtys Krzysztoforski gospodarujący na siedmiu hektarach członek PSL-u. - Tusk i Kaczyński dbają tylko o miasto i bogaczy, a nie o biedaków.

- Kto w takim razie głosował na nich w Płowcach? - pytam.

- Na pewno nie rolnicy - twierdzi Krzysztoforski. - Pewnie emerytowani nauczyciele i ich dzieci.

Południe Kujawsko-Pomorskiego to prawdziwa forteca Andrzeja Leppera. Szef Samoobrony wygrał tam zdecydowanie w kilku powiatach, m.in. we włocławskim (45,7 proc.), radziejowskim (46,9) i lipnowskim (36,9). Głosowało na niego aż 73,1 proc. mieszkańców wsi Budzisław (pow. radziejowski).

Sam Lepper cieszy się z tak dużego poparcia. - Widocznie ludzie lubią tam polityków twardych i konkretnych, którzy chcą coś zrobić dla Polski - mówi szef Samoobrony. - Podczas mojej pierwszej wizyty w Kujawsko-Pomorskiem pojadę tam, żeby podziękować za poparcie.

Co zrobią zwolennicy Leppera w drugiej turze? Krzysztoforski jest przekonany, że na drugą turę ludzie z Płowiec nie pójdą. Tak samo jak Jacek Kozłowski, sołtys w Budzisławiu. - My już swoje wybraliśmy. Reszta to mydlenie oczu - wskazuje Krzysztoforski. - Oni się już stołkami podzielili.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.