Sprawa zaczęła się rok temu od zawiadomienia Generalnego Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Na internetowej stronie Wierzejskiego, wówczas jeszcze marszałka województwa, "powieszona" została lista 24 nazwisk i adresów e-mailowych nazwana "listą gejów i lesbijek". Tak polityk LPR odpowiedział na zasypanie jego skrzynki pocztowej protestami przeciwko jego wypowiedziom o organizatorach Parady Równości w Warszawie w 2004 r. Wierzejski wtedy mówił: "Ręki [im] nie podaję ze względów higienicznych. Uścisk dłoni może być formą przenoszenia chorób".
Prokurator chce postawić działaczowi LPR zarzut "przetwarzania danych osobowych" w ogóle. A prawdopodobnie też przetwarzania danych "ujawniających pochodzenie rasowe lub etniczne, poglądy polityczne, przekonania religijne lub filozoficzne, przynależność wyznaniową, partyjną lub związkową, danych o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach lub życiu seksualnym", za co grozi do trzech lat więzienia.
O uchylenie immunitetu, czy to w parlamencie krajowym, czy europejskim, formalnie występuje prokurator generalny. Wniosek przygotowuje szeregowy śledczy i przesyła go - do akceptacji - wyżej. Ostateczna decyzja zapadnie więc w prokuraturze krajowej.
Protestując przeciwko tegorocznej Paradzie Równości, Wierzejski z kolei nawoływał: "Osoby zidentyfikowane jako czynni, aktywni działacze homoseksualni powinni być poddawani obyczajowej, społecznej, towarzyskiej nietolerancji, aby nie mogli potem świadomie, jawnie, publicznie, odważnie chodzić i pokazywać swoich twarzy i chełpić się tym, że są nienormalni".
Szymon Niemiec, prezes Międzynarodowego Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek na rzecz Kultury w Polsce, odpowiedział na to prywatnym aktem oskarżenia. Zarzuca Wierzejskiemu pomówienie i poniżenie. Eurodeputowany na swojej stronie internetowej skomentował to tak: "Jeżeli LPR będzie miała więcej do powiedzenia po najbliższych wyborach, wówczas organizacja Niemca zostanie zdelegalizowana".
Ewentualny proces zależy także od uchylenia immunitetu.
Drugim europarlamentarzystą, któremu zarzuty chce stawiać nasza prokuratura, jest Witold Tomczak (secesjonista z LPR, w lipcu przeszedł do Ruchu Patriotrycznego, tzw. partii Radia Maryja). Tego posła zamierza oskarżyć go o "zniszczenie mienia", konkretnie rzeźby włoskiego artysty Maurizia Cattelana, która przedstawiała Jana Pawła II przygniecionego przez meteoryt.
Poseł uznał ekspozycję za "antypolską" i "zdjął" kamień z "papieskich barków" w grudniu 2000 r. na wystawie w Zachęcie. Prokuraturę zawiadomiła firma ubezpieczeniowa.
Półtora roku później ta sama rzeźba sprzedana została na aukcji w Nowym Jorku za 886 tys. dolarów. W 2004 r. polski Sejm odmówił uchylenia immunitetu Tomczakowi, bo prokurator nie określił, ile kosztowały "zniszczenia". Ostatnio przygotowany wniosek o uchylenie immunitetu zakwestionowali przełożeni prowadzącego śledztwo, bo niedostatecznie wykazał, że Tomczak miał zamiar zniszczyć rzeźbę.