Prokurator chce ukarać Leppera

Półtora roku więzienia w zawieszeniu na pięć lat oraz 36 tys. zł grzywny zażądał wczoraj prokurator dla Andrzeja Leppera oskarżonego o pomówienie o korupcję z trybuny sejmowej polityków PO i SLD. Wyrok za tydzień

Prokurator Andrzej Michalski: - Kara ta skłoni oskarżonego Leppera do bardziej wyważonych ocen i dokładnej weryfikacji informacji. Do zaniechania przypisywania sobie zadań prokuratury i sądownictwa.

Mec. Henryk Dzido, adwokat Leppera, także senator Samoobrony: - Prokuratura dokonuje cenzury polityka z najwyższej półki. Prokurator w tej sprawie nie miał prawa wnieść aktu oskarżenia i wystąpić o uchylenie immunitetu Andrzeja Leppera. Proszę o uniewinnienie.

O co ten proces

Proces trwał rok. Jest precedensowy. Po raz pierwszy prokuratura oskarża parlamentarzystę za słowa wypowiedziane z sejmowej trybuny. To w Sejmie w listopadzie 2001 r. Lepper, ówczesny wicemarszałek Sejmu zasugerował, że szef MON Jerzy Szmajdziński (SLD) i były szef MSZ - obecnie marszałek - Włodzimierz Cimoszewicz oraz wicemarszałek Sejmu Donald Tusk, Paweł Piskorski i Andrzej Olechowski (wszyscy z PO) brali łapówki od biznesmenów i gangsterów. Olechowski (jedynie on stawił się wczoraj w sądzie) domaga się od Leppera 100 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.

Lepper informacje miał od Bogdana Gasińskiego, zootechnika w gospodarstwie rolnym w Klewkach, który zeznawał potem, że uczestniczył we wręczaniu pieniędzy politykom. Nikt jego słów nie potwierdził. Gasiński zasłynął też opowieściami o produkcji broni biologicznej w Klewkach, handlu bronią z afgańskimi talibami itp. - W kolejnych przesłuchaniach jak iluzjonista wyciągał z kapelusza coś ciekawego - kpił wczoraj prokurator z jedynego świadka oskarżenia. Przypomniał, że psychiatrzy po badaniu stwierdzili u Gasińskiego tzw. pseudologię fantastyczną. Adwokaci Leppera przypomnieli, że marszałek przede wszystkim "miał obowiązek wobec wyborców, by o tym mówić".

Co wolno politykowi, a co prokuraturze

I o to głównie idzie: czy prokuratura w ogóle powinna zająć się słowami Leppera? Skorzystała bowiem z artykułu, który dotyczy spraw z oskarżenia prywatnego . A żaden z pomówionych polityków z prywatnym aktem oskarżenia nie wystąpił. Niektórzy prawnicy uważają, że zniesławienie w ogóle nie powinno być ścigane przez prawo karne - jak w tym przypadku - ale z powództwa cywilnego.

Prokurator w przypadku Leppera skorzystał z przepisu, który pozwala wszcząć lub przyłączyć się do takiej sprawy, gdy wymaga tego interes społeczny. Jak ten interes nazywa prokurator Michalski? - Tu chodzi o dobre imię parlamentu. To nie była pyskówka, to był atak wicemarszałka na polityków zajmujących najwyższe stanowiska w państwie. W sali obrad, gdzie wisi godło i krzyż - mówił wczoraj.

Mec. Dzido odpowiadał mu: - Prokuratura nie reprezentuje tu interesu publicznego, lecz określonej grupy osób, które miały wpływ na władzę. Słowa padły podczas debaty w formie pytań. Art. 105 Konstytucji mówi o tym, że za czyny popełnione w związku z wykonywaniem obowiązków posła ten nie podlega karze. Nawet Fundacja Helsińska wyraża niepokój, że prokurator mówi, co wolno, a czego nie wolno politykom mówić.

Prokuraturę wsparł Olechowski: - Wolność słowa powinna być także w tym sensie chroniona, by nie była wykorzystywana dla celów nieuczciwych. Dziś coraz częściej przedstawiciele państwa odnoszą się do osób prywatnych, nie dając im szans do obrony.

I Lepper, i jego adwokaci podkreślali wczoraj, że przyszły wyrok nie ma dla nich znaczenia. - Ja ten proces wygram wcześniej czy później w Strasburgu - powiedział Lepper PAP-owi.

Już w 1996 r. - o czym pisaliśmy - Europejski Trybunał ponad prawo obywatela do sądu i obrony swojego dobrego imienia postawił wolność debaty parlamentarnej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.