Skazani biorą przykład z Rywina

Na precedensowe rozstrzygnięcie dotyczące kary dla Lwa Rywina zaczęli się powoływać inni skazani. Widzą furtkę, by uniknąć więzienia. - Obawiam się, że sprytny skazany nie pójdzie siedzieć - mówi prof. Zbigniew Hołda

Co najmniej kilka miesięcy trzeba będzie czekać na orzeczenie sądu, czy skarżący się na liczne choroby Lew Rywin może odbywać karę, czy nie. Sądy spierają się o przepisy. Na zamieszaniu chcą skorzystać inni skazani.

Niezwłocznie, czyli kiedy?

Przypomnijmy: 31 maja decyzją sądu apelacyjnego Rywin wyszedł z więzienia po zaledwie 43 dniach pobytu za murami Rakowieckiej. Sąd Apelacyjny uznał bowiem, że sąd okręgowy ma ponownie zbadać wniosek obrony o odroczenie wykonania kary z powodu złego stanu zdrowia skazanego. I "wstrzymał wykonanie kary". - To zupełnie inna niż dotychczas interpretacja przepisów - mówi sędzia Rajmund Chajneta z warszawskiego sądu okręgowego. Dlatego ten sąd poprosił o ich wykładnię. Tydzień temu sędzia Jan Krośnicki z sądu apelacyjnego napisał, że Lew Rywin "nieprawnie", bo przed prawomocnym rozstrzygnięciem kwestii odroczenia kary, trafił do więzienia. Sąd apelacyjny kategorycznie stwierdził, że nie można było 18 kwietnia Rywinowi kazać stawić się w więzieniu. Bo kwestia, czy odroczyć mu karę, nie była jeszcze rozstrzygnięta.

Prof. Zbigniew Hołda, współautor komentarza do kodeksu karnego wykonawczego: - To jest oczywiście błędne orzeczenie. Kodeks karny wykonawczy obowiązuje siedem lat - utrwaliła się już i wykładnia, i praktyka stosowania przepisów. Skazany ma trafić do zakładu karnego niezwłocznie. Odroczenie wchodzi w grę tylko wówczas, gdy jeszcze nie został osadzony. Wniosek o odroczenie - gdy skazany już jest za murami - automatycznie przekształca się na wniosek o przerwę w karze i trafia do sądu penitencjarnego.

Furtka dla skazanych

Tymczasem na decyzję sądu apelacyjnego o "wstrzymaniu kary" zaczynają powoływać się następni skazani. - Postanowienie sądu apelacyjnego w sprawie Rywina rozchodzi się jak ciepłe bułeczki - mówi sędzia Grażyna Sobkowicz z warszawskiego sądu okręgowego.

Wczoraj np. powołał się na nie adwokat bandziora skazanego na trzy lata za narkotyki i udział w grupie przestępczej. - Przychodzą też skazani z pytaniem, czy na pewno muszą się stawić w zakładzie karnym - dodaje sędzia Sobkowicz.

- Nie dziwię się - mówi prof. Hołda. Tylko w tym jednym wydziale warszawskiego sądu ok. stu skazanych w roku może skorzystać z furtki uchylonej dla Rywina. Bo tyle jest wyroków dla osób odpowiadających z wolnej stopy. W skali kraju to są dziesiątki tysięcy ludzi. Czy mogą uniknąć kary? Prof. Zbigniew Hołda: - Błąd sędziów sądu okręgowego polega na tym, że się zbyt orzeczeniem apelacji przejęli. Jaki jest najważniejszy zapis w kodeksie? Wyrok podlega niezwłocznemu wykonaniu. Powinni więc wrócić do dotychczasowych zasad i praktyki.

Rywin w rękach lekarzy

W sprawie Rywina sędziowie postępują jednak zgodnie z zaleceniami apelacji. Wczoraj wrócili do rozpatrywania wniosku o odroczenie wykonania kary. Postanowili powołać biegłych (kardiologa i neurochirurga) z Zakładu Medycyny Sądowej, którzy ocenią, czy aktualny stan zdrowia skazanego producenta pozwala na jego pobyt w zakładzie karnym. Sąd dał adwokatom dwa tygodnie na dostarczenie badań, skierowań do szpitali itp., które Rywin zgromadził, będąc wolnym. Biegli ocienią na tej podstawie, czy w sprawie Rywina nie powinni się wypowiedzieć inni lekarze. To wszystko trwa miesiące.

Copyright © Agora SA