Borowski nie rezygnuje z kandydowania

Nie wycofam się, kandyduję na prezydenta - ogłosił Marek Borowski podczas wczorajszej konwencji wyborczej SdPl, Unii Pracy i Zielonych 2004

Borowski przeżywał ostatnio ciężki okres. Nie dość, że nie udało mu się zablokować startu Włodzimierza Cimoszewicza w wyborach prezydenckich, to jeszcze jego lewicowy kontrkandydat popierany przez SLD zdystansował w sondażach Borowskiego o kilka długości. Dziś na lidera SdPl chce głosować kilka procent wyborców, na Cimoszewicza - blisko 30 proc.

W SdPl zapanowała konsternacja. UP, której kandydaci wystartują do Sejmu z list Socjaldemokracji, zaczęła się łamać. Jej liderzy namawiali Borowskiego, by się wycofał i poparł Cimoszewicza. Tym bardziej że szef SdPl wiele razy powtarzał wcześniej, że lewicę w wyborach prezydenckich powinien reprezentować kandydat z największym poparciem. Jednak Borowski nie ustąpił. Jak nam powiedział jeden z liderów SdPl, decyzję tę przypieczętowała odmowa zeznań Cimoszewicza przed komisją śledczą ds. afery Orlenu.

Borowski nie chce łopatologii

- Gdy dwóch mówi to samo, nie zawsze to znaczy to samo - oświadczył Borowski podczas konwencji. Krytykował Cimoszewicza, który uważa się za kandydata niezależnego, ale wspiera się na SLD: - Trzeba powiedzieć, skąd się pochodzi. Nie można wmawiać, że jest się znikąd. Mnie stać na to, by powiedzieć, że moi przyjaciele nie są dla mnie kulą u nogi.

A po chwili oddalał zarzuty o rozbijanie lewicy: - Wiem, kto jest moim przeciwnikiem i nie zrobię niczego, co ułatwiłoby zwycięstwo któregokolwiek z prawicowych kandydatów.

Dlaczego nie powiedział wprost, że jeśli w drugiej turze znajdzie się Cimoszewicz, to Borowski go poprze? - Mówiłem do ludzi inteligentnych, nie musiałem tego łopatologicznie przekazywać - powiedział nam lider SdPl. Czy rozmawiał o swej decyzji z Cimoszewiczem? - Obijaliśmy się ostatnio o siebie, ale nie było potrzeby o tym rozmawiać.

Konwencja odbywała się w hali warszawskiej AWF. Była skromna, ale precyzyjnie wyreżyserowana. "Nowa lewica" - tak o sobie teraz mówią liderzy SdPl, UP i Zielonych (zbieżność z ugrupowaniem Piotra Ikonowicza o tej nazwie jest przypadkowa). I konwencja miała podkreślać młodość: dominowali dwudziestolatkowie, śpiewał dla nich hiphopowiec Mezo, a konferansjerkę prowadzili młodzi politycy - posłanka Sylwia Pusz (SdPl) i wiceminister gospodarki Krzysztof Krystowski (UP).

Najwięcej wrzawy robili najmniej uprzywilejowani przy tworzeniu wspólnych list Zieloni. Reprezentowali ich liderzy oraz znane feministki Kinga Dunin i Kazimiera Szczuka. Obok nich usiadła pisarka Krystyna Kofta. W imieniu Zielonych przemawiał Krystian Legierski, mulat z Koniakowa, właściciel modnego warszawskiego klubu Le Madame. - Mój wygląd wciąż wzbudza kontrowersje w moim kraju. Bardzo mi się nie podoba, gdy prawica chce mi ten kraj zabrać - mówił Legierski.

- Nasz cel to zlikwidować biedę i nierówności - przemawiał szef UP Andrzej Spychalski. - Na biedzie, niestety, można też żerować. Po to, by zdobyć władzę, a potem odrzucić demokrację i prześladować tych, którzy myślą inaczej niż Giertych, Kaczyńscy i Rokita.

Borówki zapatrzone w Blaira

Najdłuższe było jednak wystąpienie Borowskiego. - Nowa lewica to ludzie bez mrocznej politycznej przeszłości, bez wyroków, w naszych szafach nie ma żadnego trupa - mówił szef SdPl. Skrytykował prawicę za skupienie się na przeszłości: - Nie można prowadzić samochodu bez patrzenia się w lusterko wsteczne. Ale ciągłe gapienie się tam grozi katastrofą!

Borowski przedstawił priorytety SdPl:

zmiany w edukacji, m.in. ograniczenie liczebności klas szkolnych do maksymalnie 25 osób, odchudzenie o połowę podręczników, język angielski od czwartej klasy, szkoła dostępna dla uczniów także po godzinach:

walka z bezrobociem: niższe o 15 proc. składki na ZUS dla przedsiębiorców przez pierwsze dwa lata prowadzenia działalności, obniżenie składek za zatrudnianych absolwentów, fundusz poręczeniowy dla małych firm finansowany z wpływów z prywatyzacji. - W Wielkiej Brytanii rządzonej przez nową lewicę Tony'ego Blaira jest 4-proc. bezrobocie. Nie zastanawiajmy się, czy Blair jest zbyt liberalny, tylko korzystajmy z jego doświadczeń - powiedział Borowski. Dodał, że propozycje gospodarcze SdPl są policzone i realne w przeciwieństwie do koncepcji podatkowych PO;

walka z korupcją: specjalna agencja antykorupcyjna (ale - dodał Borowski - nie taka, jaką chce PiS - czyli obsadzona przez "kolegów Kaczyńskich"; nie będzie w niej "żadnego polityka"), rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, bo prokurator ma być niezależny od polityków oraz utworzenie konstytucyjnie umocowanej rady legislacyjnej, "która uniemożliwi produkowanie przez posłów bubli".

Na koniec odbyła się prezentacja liderów list SdPl, UP i Zielonych. Najwięcej kontrowersji dotyczyła obsada numeru jeden w Poznaniu, o co walczyli Sylwia Pusz (SdPl) i szef orlenowskiej komisji śledczej Andrzej Aumiller. - Andrzej ustąpił miejsca damie - ogłoszono podczas konwencji. Czy zrobił to dobrowolnie, nie wiadomo - bo Aumillera nie było wczoraj w Warszawie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.