- Gdybyśmy wyszli poza procedury absolutnie konieczne do ważności wyborów, ryzykowalibyśmy powtórzenie tego, co już było: stu wspaniałych pomysłów, które blokują rozpatrzenie jakichkolwiek zmian przed końcem kadencji - wyjaśniał wczoraj w Sejmie marszałek Włodzimierz Cimoszewicz (SLD).
Uważa on, że ordynacji nie należy zmieniać bezpośrednio przed wyborami, a tym bardziej - po ich zarządzeniu.
Marszałek przekonał do tego liderów wszystkich partii sejmowych - od SdPl po LPR. Uzgodniono, że jedyna zmiana w ordynacji będzie dotyczyła liczby posłów wybieranych w poszczególnych okręgach: od ostatnich wyborów liczba ludności w niektórych okręgach się zmieniła. To narusza konstytucyjną zasadę proporcjonalności i mogłoby wpłynąć na ważność wyborów.
Cimoszewicz przedstawił szefom klubów ekspertyzę, z której wynika, że inne zmiany nie są niezbędne.
W ten sposób zakończyło się szarpanie ordynacji przed wyborami. Zaczęło się od projektu prezydenta, który zaproponował wprowadzenie jednomandatowych okręgów w wyborach do Senatu. Jakby się sprawdziły w wyborach do Senatu, to można by myśleć o wprowadzeniu ich do ordynacji, czego domagała się PO.
Przy okazji prac nad tą propozycją zaczęto mówić o naprawie całego systemu wyborczego: ujednoliceniu ordynacji sejmowej, prezydenckiej i ustawy o referendum.
Poprawki zgłosiła Państwowa Komisja Wyborcza - głównie organizacyjne i usprawniające.
Natomiast organizacje społeczne i PO zaproponowały ułatwienia dla niepełnosprawnych - możliwość głosowania przez pełnomocnika.
PiS zaproponował, by w ordynacji prezydenckiej zakazać cegiełek i przyjmowania darowizn od firm - tak jak to już jest w ordynacji sejmowej. Ma to uniezależnić partie od biznesu.
Ale nieoczekiwanie pojawiła się też propozycja posłów PSL i SLD, aby zmienić sposób przeliczania głosów na mandaty w wyborach do Sejmu na bardziej korzystny dla małych partii.
Ta ostatnia propozycja wzburzyła większość polityków. W tej sytuacji marszałek Cimoszewicz i prezydent Aleksander Kwaśniewski zapowiedzieli, że nie pozwolą majstrować przy ordynacji tuż przed wyborami.
Obecna decyzja sejmowych liderów oznacza, że wszystkie zgłoszone poprawki przepadają. I te korzystne dla systemu wyborczego, i te służące interesom poszczególnych partii.
Możliwe więc nadal będzie finansowanie kampanii prezydenckiej z cegiełek i darowizn udzielanych przez firmy.
Najprawdopodobniej będziemy też mieli kampanię prezydencką w czasie ciszy wyborczej przed wyborami do Sejmu: 24 września zaczyna się cisza wyborcza przed wyborami do Sejmu. W tym samym dniu rusza medialna kampania prezydencka. W przedwyborczą sobotę nie zobaczymy w TV Samoobrony, ale zobaczymy kandydata na prezydenta Andrzeja Leppera.