Sześć milionów "Głosów" Leppera

Jak się nazywa największa gazeta w Polsce? Miesięcznik "Głos Samoobrony". 6 mln egzemplarzy

Właśnie trafił na rynek drugi numer "Głosu" - sześć milionów egzemplarzy. To rekordowy nakład i nie tylko największa gazeta w Polsce, ale też jedna z większych na świecie. Rozdają ją za darmo działacze Samoobrony i są z tego ściśle rozliczani przez sprawującego kontrolę nad dystrybucją Janusza Maksymiuka. Prawa ręka Andrzeja Leppera i dyrektor biura krajowego partii opowiada "Gazecie": - Wybieram losowo jeden powiat i dzwonię do stu ludzi z książki telefonicznej. Jeżeli 30 z tej setki nie dostało naszej gazety, biada kierownictwu partii z tego terenu!

Lepper 48 razy

W Bydgoszczy kierownictwo może spać spokojnie - wolontariusze wciskają "Głos" przechodniom, gazeta wala się po chodnikach i klatkach schodowych. Wczoraj na promocję tytułu przyjechał poseł Krzysztof Filipek i zachęcał bydgoszczan do lektury. Daliśmy się skusić. Kolorowa gazeta ma 16 stron i z wyglądu przypomina inne bezpłatne dzienniki. Różni się zawartością.

Główny artykuł w najnowszym numerze to fragmenty książki Leppera "Wielki Przekręt". Żeby nie było wątpliwości, komu jest ona poświęcona, pierwszą stronę zdobi duże zdjęcie prezydenta Kwaśniewskiego w ciemnych okularach. Poniżej - sondaż prezydencki, według którego Lepper z ponad 23-procentowym poparciem deklasuje Jolantę Kwaśniewską (13 proc.) i Zbigniewa Religę (11,9 proc.).

Są też życzenia wielkanocne dla Leppera i czytelników od Andrzeja Rybińskiego (autor hitu "Nie liczę godzin i lat").

Na dalszych stronach: wywiad z Lepperem o "aktywnej polityce ekonomicznej", recenzja z programu "Co z tą Polską", w którym gościł Lepper, tekst o dyskryminacji Leppera przez "rzekomo wolne media w III RP".

Oprócz tego - nietypowy horoskop, w którym dostaje się politykom i z lewicy, i z prawicy, a jedyną pozytywną gwiazdą jest Lepper (bliźnięta): "Po wyborach zmieni adres zamieszkania. Gwiazdy radzą, żeby z pałacu prezydenckiego stare duchy przegnał".

W całym numerze słowo "Lepper" pada 48 razy.

Płaci związek, czyli partia, czyli podatnicy

Redakcja "Głosu" mieści się w warszawskim biurze poselskim Filipka. Redaktorem naczelnym jest Marcin Domagała, historyk z młodzieżówki Samoobrony i etatowy pracownik biura partii. Wczoraj był na urlopie.

- Mamy redakcję centralną i 18 oddziałów - mówi zastępca naczelnego Grzegorz Skwierczyński, były dziennikarz siedleckiego "Echa Podlasia". - Zespół liczy około 50 osób. Oprócz wydania głównego każdy oddział przygotowuje swoją czterostronicową wkładkę. Jak na razie jesteśmy miesięcznikiem, ale są plany, żebyśmy stali się dwutygodnikiem. Oczywiście rozdawanym, a nie sprzedawanym.

Kto pokrywa koszty wydawania "Głosu"?

- Z tym pytaniem proszę się zgłosić do kogoś z władz partii.

Zgłaszamy się do Maksymiuka.

- Koszty to tylko cena druku - twierdzi dyrektor biura. - Ludzie pracują za darmo, również kolporterzy, czyli działacze z terenu, nie biorą ani złotówki. A druk kosztuje 18 groszy za egzemplarz. Razy sześć milionów sztuk, wychodzi niecałe 1,1 mln złotych.

Skąd bierzecie takie pieniądze?

- Płaci związek zawodowy Samoobrona, ale fakturą obciąża partię Samoobrona.

A partia bierze pieniądze z budżetu państwa, czyli płacą podatnicy...

- Nie moja wina, że tak w Polsce rozwiązane jest finansowanie partii politycznych.

Darmową gazetę wydaje również Liga Polskich Rodzin. Ukazały się już dwa bezpłatne numery "Racji Polskiej", biuletynu LPR. Jeden był skierowany do mieszkańców wsi. Drugi zawierał wstępny raport Romana Giertycha w sprawie afery PKN Orlen. "(...) LPR zamierza w sumie wydrukować i rozdać 2 mln egzemplarzy raportu i 2 mln plakatów, które rozlepiane są już na słupach ogłoszeniowych w Warszawie, miastach wojewódzkich i powiatowych w całej Polsce" - czytamy w oficjalnym serwisie internetowym Ligi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.