Jak czytać listę Wildsteina?

Lista Wildsteina budzi zainteresowanie i pytania. Próbujemy na niektóre odpowiedzieć.

Sygnatura akt na liście jest zbudowania np. tak: IPN BU 001099/57 (nr fikcyjny).

Litery to Instytut Pamięci Narodowej, Biuro Udostępniania. Ono przejęło akta PRL-owskich specsłużb.

Dwa zera to informacje ściśle tajne. - Na ogół tak oznaczano akta tajnych współpracowników i kandydatów na TW - mówi nam dr Paweł Machcewicz, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN.

Liczba po zerach do znaku "/" w powyższym przykładzie oznacza numer partii akt z protokołu przejęcia przez IPN dokumentów. Liczba po kresce oznacza numer tej teczki w spisie.

Jednym zerem są oznaczone dokumenty tajne. - Tak oznaczano osoby pracujące na etacie w służbach. Jeśli sygnatura w ogóle nie ma początkowych zer, to oznacza, że dokumenty były uznawane przez te służby za jawne. Często takie oznaczenia mają akta etatowych pracowników - mówi Machcewicz. Dodaje, że tych zasad oznaczania zerami nie można uznawać za reguły absolutne.

Różne przypadki ludzkie

Człowiek nigdy nie był zatrzymywany przez SB, nie miał w domu rewizji, nie był przesłuchiwany, a mimo to znalazł się na liście. Dlaczego?

Mogły się specsłużby nim interesować, bo np. planowały nakłonienie go do współpracy. Zrezygnowały, ale teczkę tej osobie założyły, a ta osoba nic o tym nie wiedziała.

Jeśli ktoś podpisał zobowiązanie do współpracy, ale natychmiast powiedział o tym w swoim otoczeniu, wśród kolegów z pracy czy opozycji, i jeśli ta osoba nie współpracowała ze specsłużbami, lecz prowadziła działalność opozycyjną, to może być uznana za pokrzywdzonego. - Każda sprawa jest badana indywidualnie - dowiedzieliśmy się w IPN.

Nie dostanie swojej teczki funkcjonariusz SB, nawet jeśli przeszedł do opozycji. Np. płk Adam Hodysz, b. oficer SB, który pracując w SB, w latach 70. zaczął współpracę z gdańską opozycją, nie będzie mógł zajrzeć do swojej teczki.

Ewidencja - na wieki

Nawet jeśli osoba z listy Wildsteina, czyli listy katalogowej używanej w IPN, zostanie uznana za pokrzywdzoną, to IPN nie wykreśla jej z tej listy. Bo to tylko przewodnik po zasobach archiwalnych, a nie lista agentów. Na liście więc zostaje się na wieki. Są na niej osoby, które IPN już dawno uznał za pokrzywdzone.

Autentyzm list Wildsteina

W internecie można znaleźć wiele kopii listy. Można ją też kupić na bazarach. Szef PSL Waldemar Pawlak proponował w środę, aby IPN autoryzował wersję listy i udostępnił ją na swojej stronie internetowej. Potwierdziłby tym samym jej autentyczność. Kolegium IPN się na to na razie nie zdecydowało, choć o tym w środę dyskutowało. Być może w przyszłym tygodniu jeszcze raz tę kwestię rozpatrzy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.