Z najnowszych ogólnopolskich badań CBOS wynika też, że bazary trzymają się najlepiej jako miejsce zakupów odzieży, bielizny i butów - odwiedza je w tym celu 32 proc. Polaków.
Targowiska przegrywają jednak w największych kategoriach: żywność i środki czystości. W ciągu ostatnich siedmiu lat odsetek osób zaopatrujących się w nie na straganach zmalał z 31 do 10 proc.
Nadspodziewanie dobrze - głównie dzięki sprzedaży żywności - trzymają się małe osiedlowe sklepy. 65 proc. ankietowanych podaje, że najczęściej korzysta właśnie z oferty spożywczej "koło domu lub miejsca pracy".
- Wcale mnie to nie dziwi - mówi Alicja Majkowska z Gdańska. - Sama robię zakupy na swoim osiedlu prawie codziennie. Chodzę do supersamu, do mięsnego i warzywniaka prowadzonego przez miłą rodzinę. Przez lata zdążyłam polubić ludzi, których tam spotykam. Do hipermarketu jadę raz na dwa, trzy tygodnie, gdy skończy mi się zapas mleka w kartonikach. Jest tam anonimowo, ale za to taniej.
Do kupowania żywności w dużych centrach handlowych przyznaje się 40 proc respondentów.
W hipermarketach coraz chętniej zaopatrujemy się w artykuły dla dzieci: ubrania, przybory szkolne i zabawki (w ciągu czterech lat wzrost z 37 do 51 proc.). Częściej kupujemy też tam sprzęt gospodarstwa domowego (wzrost z 30 do 48 proc.).
- Gdy chcę kupić mikrofalówkę, nie będę godzinami jeździła w korkach od sklepu do sklepu - tłumaczy Małgorzata Zakrzewska z Bydgoszczy. - W Géancie albo w Auchan mam na stoisku AGD modele od najtańszego do najdroższego i zakup trwa kwadrans. Do tego zawsze się znajdzie jakiś typ, który akurat jest w promocji.
Małe sklepy wciąż są mocniejsze w sprzedaży kosmetyków, książek i płyt.
- Książka i perfumy to jednak coś... intymnego - opowiada inna bydgoszczanka Wioletta Chwastek. - Tego się nie kupuje na stoisku między papierem toaletowym a kocim żarciem. Księgarnie i perfumerie mają swoją atmosferę. A do tego książki w hipermarketach po pierwsze, nie są wiele tańsze, po drugie, są... specyficznie dobrane. Trudno znaleźć wartościową pozycję wśród poradników szczęśliwego seksu i przewodników po dietach.
Niesłabnącym powodzeniem cieszą się sklepy z używaną odzieżą zagraniczną. Zaopatrują się tam prawie dwie piąte Polaków.
- Badani często, ale nie zawsze, sprawdzają i porównują ceny w różnych sklepach - komentuje Włodzimierz Derczyński z CBOS. - Robią to, zwłaszcza gdy nabywają odzież. Nic dziwnego, że tzw. lumpeksy czy ciuchlandy są tu konkurencyjne.
Małgorzata Zakrzewska: - Przy mojej trójce małych dzieci lumpeks to jedyne rozwiązanie. Sama bym raczej używanej bluzki nie nosiła, ale po co kupować nowa kurtkę urwisowi, który i tak w ciągu miesiąca zrobi z niej szmatę?
Zdaniem analityków CBOS pozycja hipermarketów byłaby mocniejsza, gdyby nie bariery komunikacyjne. Położone zazwyczaj na obrzeżach dużych miast, sklepy te są często poza zasięgiem osób nieposiadających własnego samochodu lub mieszkających w mniejszych miejscowościach.
- W Polsce jedna trzecia osób dociera do hipermarketów autobusami lub innymi środkami komunikacji publicznej - mówi Włodzimierz Derczyński.
Na Zachodzie to tylko kilka procent, w Ameryce - koło zera.
W porównaniu z Zachodem mamy też niewielki odsetek korzystających ze sprzedaży wysyłkowej (u nas 20 proc).
- Za duże prowizje biorą - narzeka Igor Szuniewicz, plastyk, który właśnie przeprowadził się z Warszawy na wieś i próbuje zaopatrywać się za pomocą komputera. - Jeżeli kompakt za 30 zł drożeje w drodze o jedną trzecią, to ja dziękuję...
Tylko 22 proc. Polaków chce zamykania sklepów w niedziele i święta. Za całkowitą swobodą handlu w tych dniach optuje aż 35 proc. badanych. 38 proc. to ci, według których handel w wolne dni powinien być utrzymany, ale tylko od trzech do pięciu godzin dziennie.
Odwiedzanie hipermarketów w weekendy - i to całymi rodzinami - stało się nową świecką tradycją. Przyciągają nie tylko zakupy, ale bary, restauracje, kawiarnie. - Jak już jedziemy do hipermarketu w sobotę albo niedzielę, to po zakupach idziemy na obiad, a dopiero potem pakujemy sprawunki do samochodu - mówi Krzysztof Kurkowski z Warszawy.
76 proc. Polaków uważa, że istnienie dużych centrów handlowych jest korzystne dla większości kupujących. Jednocześnie 41 proc. uważa, że hipermarkety są niekorzystne dla polskiej gospodarki.
CBOS, 1-4 października 2004 r., reprezentatywna grupa 988 dorosłych Polaków