Maturzyści o maturze próbnej z polskiego

Opowiadają uczniowie ze szkół w Białymstoku, Warszawie, Radomiu i Olsztynie.

Marcin Pogorzelski, trzecia klasa VI LO w Białymstoku

Przed maturą (godz. 11.50)

- Trochę się przygotowywałem, ale, szczerze mówiąc, nie przepracowałem się. W niedzielę przejrzałem parę opracowań lektur, i to wszystko. Mimo wszystko liczę na to, że uda się jakoś sensownie napisać. Piszę egzamin na poziomie podstawowym, bo tylko ten jest obowiązkowy. Polski mnie przesadnie nie interesuje. Jutro zdaję rozszerzony angielski, w grudniu - matematykę. Na prawdziwej maturze będę pisał jeszcze rozszerzoną fizykę. Później planuję studiowanie na politechnice. Czy próbna matura ma sens? Myślę, że tak. Oswoimy się trochę z tymi testami.

Po maturze (godz. 14.50)

- Pytania były średnio trudne. Jak mi poszło? Jakoś poszło... Przeczytałem tekst, odpowiedziałem na pytania. Później pisałem o miłości i małżeństwie, opierając się na przykładach bohaterów z "Lalki". Udało mi się napisać wymagane dwie strony. Wcześniej nauczycielka nam tłumaczyła, że to optymalna długość pracy. Tak jak kazała, zwracałem uwagę na język, na styl. Czy jestem zadowolony? Nie do końca. Wydaje mi się, że mogłem napisać trochę lepiej.

Wojciech Lewandowski, maturzysta z LO 5 w Olsztynie

Trzy lata temu nie zdałem w liceum z klasy drugiej do trzeciej. Postanowiłem jednak, że nie będę kontynuował nauki, ale rozpocznę ją od początku, od pierwszej klasy z uczniami, którzy jako pierwsi przyszli do liceum z gimnazjum. Mimo że zacząłem wszystko od nowa, a nauka w liceum zajmie mi pięć lat, zdecydowałem się na to ze względu na nową maturę. Chciałem ją zdawać. Przygotowywałem się długo, dlatego egzamin próbny nie zaskoczył mnie. Wiem, że maturzyści, którzy już zdawali próbną nową maturę w innych częściach kraju, mieli największe kłopoty z czytaniem tekstu ze zrozumieniem.

Rzeczywiście jest to trudne, bo trzeba dobrze się wczytać w tekst źródłowy, żeby prawidłowo odpowiedzieć na pytanie. Zrozumienie tekstu porównałbym z szukaniem drugiego dna. Wydaje się, że odpowiedź jest oczywista, ale tak nie jest. Trzeba bardzo na to uważać, bo łatwo popełnić błąd i niepotrzebnie stracić punkty. A na maturze liczy się każda dobra odpowiedź.

Agnieszka Manulik, LO im. Miguela Cervantesa w Warszawie

Pierwsza część egzaminu (wersja podstawowa) była prosta, chwilami nawet dziecinnie. Napisałam ją przed czasem. Niestety, druga (rozszerzona) okazała się totalną porażką. Wyszłam z sali po kwadransie. Nie znałam lektur. Mogłam oczywiście blefować, rozwiązywać zadania na czuja, ale po co? Wniosek: mam braki, muszę się podszkolić. Pytanie tylko, czy zdążę do matury?

Kasia Sobal, LO im. Miguela Cervantesa w Warszawie

Pierwszą cześć jakoś tam napisałam, choć trochę "pokręciłam" w teście. Polegałam na drugiej części egzaminu. Przeczytałam temat (do wyboru - obraz Polaków w satyrach Ignacego Krasickiego lub ukazanie miłości i małżeństwa w "Lalce" Prusa) i po kilkunastu minutach uznałam, że są za trudne. Wyszłam z sali. Nie było sensu tracić czas.

Już wcześniej planowałam, że na maturze z języka polskiego nie będę zdawać wersji rozszerzonej. Egzamin próbny mnie w tym tylko utwierdził.

Anna Radziwiłł, LO im. Miguela Cervantesa w Warszawie

Próbna matura w sumie nie była trudna, niektóre zdania są podchwytliwe. Wystarczyło jednak zagłębić się w tekst i odnaleźć w nim odpowiedź. To plus nowej formuły egzaminu. Minus - musisz być bardzo obyta z rozwiązywaniem testów. Nie warto robić ściąg ani liczyć, że koledzy ci coś podpowiedzą. Nikt tego w poniedziałek nie praktykował. Wszyscy siedzieli z nosem w teście. Cieszę się, że mogłam się sprawdzić, bo wiem, że niewiele jeszcze wiem!

Uczeń I LO im. M. Kopernika w Radomiu

Kilka minut po godz. 15:

- Dałem spokój i wyszedłem, bo nie chciałem pogarszać swojej sytuacji - mówi pierwszy z napotkanych próbnych maturzystów. Zdecydował się zakończyć egzamin z polskiego na poziomie podstawowym. - Tak źle? - Szkoda gadać. Wypracowanie jeszcze jakoś napisałem. Ale tekstu w ogóle nie rozumiałem - opowiada. - Wolę bez nazwiska, nie mam ochoty, by wszyscy się dowiedzieli, jak mi źle poszło. We wtorek zdaję angielski, ale po dzisiejszym dniu podejrzewam, że wszystkie przedmioty skończę na poziomie podstawowym.

Uczeń I LO im. M. Kopernika w Radomiu

- Nawet nie pamiętam autora tego tekstu, chyba Adam czy Artur, nazwisko chyba na S... - maturzystka z klasy o profilu biologiczno-chemicznym nie potrafi przypomnieć sobie, czyj esej "o uzdrowieniu duszy i ciała" miała za zadanie przeczytać i ze zrozumieniem odpowiedzieć na pytania. Eseisty nie pamięta żadna z napotkanych osób. Podobnie tematu wypracowania z Krasickim w roli głównej. - Mieliśmy za mało czasu na to wszystko, ściągać się nie dało, bo pilnowali na serio. Podobno jakaś delegacja z kuratorium była, więc nie ma się co dziwić. Matura na niby, ale obawy o oceny są już na serio. Różnie mówią, podobno punkty mają być przeliczane na oceny i do dziennika.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.