Żeby dzieci były zdrowsze. Szkoła bez coli

Dyrekcja gdańskiej podstawówki usuwa ze szkoły automat z coca-colą. - Stracimy pieniądze, ale dzieci będą zdrowsze - mówi dyrektorka ?pięćdziesiątki? Lucyna Hasse.

- Mieliśmy ustną umowę z dystrybutorem, że w automacie znajdą się soki owocowe, ale firma nie dotrzymała słowa - dodaje. - Sprzedają napoje gazowane, które schodzą im lepiej niż soki, lecz są niezdrowe.

- Masa cukru i fosforanów zawarta w napojach gazowanych szkodzi dzieciom - potwierdza dr hab Wiesława Łysiak-Szydłowska z gdańskiej Akademii Medycznej. - Te napoje tuczą i wypłukują wapń z organizmu.

Likwidując automat, gdańska podstawówka idzie śladem amerykańskich szkół w stanach Kalifornia i Teksas. Tamtejsze władze wydały bezwzględny zakaz sprzedawania w szkołach wszelkich napojów gazowanych.

- Mieliśmy z tych napojów procent. Kwartalnie zarabialiśmy trochę ponad sto złotych. Ale zrezygnowalibyśmy, nawet gdyby dochód był większy - mówi dalej dyrektorka - nam chodzi o zdrowie. Oczywiście uczniowie mogą sobie kupić colę w sklepie za rogiem, ale istotne jest to, aby dzieci wiedziały, jakie jest zdanie szkoły na ten temat.

Uczniom "pięćdziesiątki" pozostają: soki ze szkolnego sklepiku, herbata serwowana na przerwie śniadaniowej albo woda bez gazu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.